Coraz mniej wolontariuszy i darów – czy to kryzys pomocowy?
Wygląda na to, że po miesiącu wojny nieco osłabła nasza energia pomagania uchodźcom. Zaczyna brakować wolontariuszy, którzy wykruszają się z powodu zmęczenia lub innych obowiązków – tak jest np. w punkcie recepcyjnym w Przemyślu.
W zachodniej części województwa łódzkiego, w miejskich magazynach darów dla uchodźców, coraz częściej są braki. Społecznicy ponawiają apele o wsparcie rzeczowe. W punkcie recepcyjnym w Przemyślu potrzebni są wolontariusze. To zgoła inna sytuacja niż jeszcze miesiąc temu, kiedy nastąpił swoisty zryw pomocowy.
Czy to już kryzys czy przejściowe problemy?
Zdaje się, że wszystko zależy od logistyki. Tam, gdzie szybciej przestawiono się na działanie długofalowe, braki udaje się na razie uzupełniać. Społecznicy dostosowują wsparcie do potrzeb, przekonuje sieradzka koordynatorka akcji Niebiesko-żółta Wielkanoc Karolina Piekarek. – To nie jest tak, że ludzie przestali pomagać, tylko kończą się nam środki, emocje. Do wszystkich, którzy pomagają naszym gościom z Ukrainy, apeluję, żebyśmy wzięli trochę na wstrzymanie. Problem, który nas dosięga, sprawia, że my się po prostu zmęczymy, wykończymy. Musimy zwolnić, ale nie na tyle, żebyśmy przestali pomagać.
Czytaj także: Reporter Radia Łódź we Lwowie. Siostry przyjmują uchodźców w zamkniętym klasztorze [ZDJĘCIA + WIDEO]
W Sieradzu, darczyńcy częściej dostarczają do miejskiego magazynu przy ulicy Jana Pawła II takie dary, które pojawiają się na aktualizowanych listach. Nie ma nadmiarów, informuje koordynator wsparcia uchodźców w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej Grzegorz Delida. – Na tę chwilę najbardziej potrzebna jest pomoc żywnościowa, a więc wszelkiego rodzaju produkty długoteminowe. Zaczynając od mleka, po kaszę mannę, konserwy, dżemy i inne artykuły. Potrzebna jest nam także chemia gospodarcza, czyli płyny do mycia naczyń, płyny do prania, proszki do prania, sprzęt do sprzątania. Potrzebne są nam również rzeczy do higieny osobistej, a więc pasty do zębów, kremy do rąk.
Posłuchaj:
Nazwa | Plik | Autor |
Coraz mniej wolontariuszy i darów – czy to kryzys pomocowy? | audio (m4a) audio (oga) |
Wolontariuszy coraz mniej…
Pomoc materialna to nie wszystko, w mieście rozrasta się też bank wolontariuszy. Na listę wpisują się Ci, którzy deklarują konkretne działanie, np. przy rozładunku czy załadunku samochodów z darami, naukę języka polskiego, dyżury telefoniczne czy wsparcie psychologiczne, mówi Żanetta Marzuchowska. – Na pewno potrzebujemy ludzi na pracę długofalową, nie tylko na dziś, jutro i pojutrze, ale też na pracę po 2-3 godziny. Nie chcemy obciążać dwóch, trzech wolontariuszy realizacją działań codziennie. Często zdarza się tak, że wolontariusze są potrzebni na 10 godzin. Chcemy, żeby na nasze apele odpowiadały takie osoby, które w tym momencie mogą pomóc.
Czytaj także: Donald Tusk w Zduńskiej Woli i Sieradzu. Spotkał się m.in. z ukraińskimi uchodźcami
Wolontariuszy zaczyna brakować też w Przemyślu. O pomoc w wydawaniu posiłków i pracy w kuchniach polowych zwróciła się między innymi organizacja World Central Kitchen, która przygotowuje ciepłe posiłki dla tysięcy uchodźców przy przejściach granicznych między innymi Medyce, Korczowej, ale też w centrum pomocy humanitarnej i na dworcu w Przemyślu. – Zapotrzebowanie na wolontariuszy jest cały czas bardzo duże. Stoimy tutaj przez 24 godziny na dobę. Wolontariuszy jest, niestety coraz mniej – mówi Katarzyna Król koordynatorka wolontariuszy w amerykańskiej organizacji będącej największą kuchnią polowa na świecie. – Pilnujemy stref, aby te były czyste; żeby jedzenie dotarło ciepłe do osoby, która tego potrzebuje.
Działania państwa i samorządów dla uchodźców z Ukrainy
Pomoc oddolna to jedno, a co ze wsparciem państwa? Mówi o tym poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Rychlik. – W ostatnim czasie polski Sejm procedował nad ustawą o pomocy uchodźcom. W kolejnych etapach projekt będzie podlegał nowelizacji, ponieważ dochodzą nowe okoliczności. Państwo polskie, niezależnie od tego, jaki mielibyśmy budżet, nie byłoby w stanie sprostać temu ogromnemu zadaniu bez tej solidarności wszystkich Polaków.
Wróćmy jeszcze do regionu, gdzie władzom Sieradza zarzucano, że wiele działań powinno być realizowane siłami miasta a nie wolontariuszy. To nie jest tak, że miasta nie stać na przykład na remont mieszkań dla uchodźców, przekonuje wiceprezydent Sieradza Rafał Matysiak. – Miasto udźwignęłoby ten remont, natomiast firmy lokalne, remontowe same się zgłaszają.
Uchodźców przybywa, może już nie tak licznie jak tuż po wybuchu wojny, ale sukcesywnie. Pomoc powinna być więc skrojona do potrzeb, przekonują wszyscy, którzy angażują się we wsparcie.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI NA TEMAT WOJNY NA UKRAINIE |