To już 7 lat od historycznego zwycięstwa nad Niemcami. Wśród polskich bohaterów był zawodnik z przeszłością w ŁKS
Data 11 października 2014 roku na stałe wpisała się złotymi zgłoskami w historię polskiego futbolu. Wszystko za sprawą zwycięstwa reprezentacji Polski nad Niemcami (2:0). Co istotne, w potyczce na Stadionie Narodowym w Warszawie nie brakowało także łódzkich akcentów.
Na triumf nad naszymi zachodnimi sąsiadami można spojrzeć wieloaspektowo. Było to zwycięstwo historyczne, ponieważ biało-czerwoni pierwszy raz w dziejach rodzimego futbolu pokonali Niemców. Co więcej, wyższość podopiecznych trenera Adama Nawałki musiała uznać drużyna, która zaledwie kilka miesięcy wcześniej świętowała tytuł mistrza świata. Wreszcie, w tym zwycięstwie wykuła się charakterna ekipa, która nie tylko z powodzeniem zakończyła eliminacje do ME we Francji (2016), ale i dawała kibicom dużo radości już w trakcie samego czempionatu. Starcie z jednej z październikowych sobóturosło do miana meczu-symbolu.
Jednym z jego bohaterów był Sebastian Mila. To właśnie zawodnik z przeszłością w Łódzkim Klubie Sportowym (w sezonie 2007/08 rozegrał w Łodzi 12 meczów) strzelił decydującego gola w 88. minucie meczu. Na boisku zameldował się jedenaście minut wcześniej, zmieniając Arkadiusza Milika (zdobył gola na 1:0 – red.). Co najważniejsze, w odpowiednim momencie wykorzystał podanie od Roberta Lewandowskiego, tym samym zmuszając Manuela Neuera do kapitulacji. Stadion oszalał, w polskich domach zapanowała euforia – było pewne, że historia pisze się właśnie na naszych oczach.
Sebastian Mila grając z orzełkiem na piersi w 38. meczach zdobył 8 goli. Zanim trafił do siatki mistrzów świata, podobnego czynu dokonywał w starciach z: Maltą, Litwą, Słowenią, Ekwadorem, Estonią i Wyspami Owczymi. Po golu wbitym Niemcom w narodowych barwach jeszcze tylko raz wpisał się na listę strzelców – w spotkaniu tych samych eliminacji do ME przeciwko Gruzji. Trudno się zatem dziwić, że to właśnie gol numer 7 był dla niego szczególny.
Gol na Narodowym był szczególny także pod jeszcze jednym względem. W 2014 roku Sebastian Mila był na piłkarskim zakręcie. Wprawdzie występował w ekstraklasowym Śląsku Wrocław, dla którego strzelał gole, ale więcej niż o jego grze mówiło się o nadwadze, z którą się zmagał. Pomocną dłoń wyciągnął do pomocnika ówczesny selekcjoner, który dał piłkarzowi “drugie życie”. Ten odpłacił się Adamowi Nawałce w najlepszy możliwy sposób.
W pamiętnym meczu w stolicy sprzed 7 lat można doszukać się jeszcze innych łódzkich akcentów. Dla urodzonego w Łowiczu Macieja Rybusa było to 30. spotkanie rozegrane w narodowych barwach. Wychowanek Pelikana Łowicz rozpoczął również akcję, po której biało-czerwoni otworzyli wynik rywalizacji. W kadrze Adama Nawałki znalazło się wówczas miejsce także dla dwóch zawodników mających przeszłość w Widzewie Łódź – Jakuba Wawrzyniaka i Tomasza Jodłowca.
Mamy 2021 rok. Biało-czerwoni tym razem rywalizują o awans na przyszłoroczny mundial. Liczą głównie na baraże, ponieważ trudno będzie dogonić Anglików. Choć mogło się wydawać, że właśnie starcie z Lwami Albionu (1:1) było dla tej kadry początkiem czegoś nowego, to na horyzoncie pojawił się jeszcze jeden rywal, którego trzeba przeskoczyć w tabeli. Mowa o Albanii. Okazja do wyprzedzenia ekipy z Bałkanów nadarza się już we wtorek w Tiranie, gdzie zmierzą się oba zespoły. W przypadku zwycięstwa baraże o mistrzostwa świata będą dla nas dosłownie na wyciągnięcie ręki. W przypadku porażki będzie można porzucić jakiekolwiek marzenia.
Choć ekipy Albanii nie można porównywać do Niemiec z 2014 roku, faktem jest, że we wtorek czeka naszych bardzo trudna batalia. Być może ponownie selekcjoner musi poszukać asa w rękawie. Takim 7 lat wstecz dla Adama Nawałki był Sebastian Mila. Obecny selekcjoner także potrafi zaskoczyć. Wystarczy przypomnieć chociażby Damiana Szymańskiego ze wspominanego już starcia z wicemistrzami Europy.
Rodzi się zatem pytanie, kto tym razem okaże się “jokerem”?
JESTEŚ KIBICEM? SŁUCHAJ I CZYTAJ RELACJE NA ŻYWO Z MECZÓW. WSZYSTKIE TRANSMISJE DOSTĘPNE SĄW DZIALE “SPORT LIVE”. |