Rodzina kleryka Jaskowskiego odwiedziła grób na cmentarzu w Zduńskiej Woli
Kapłan należał do Towarzystwa Chrystusowego z Poznania. Zginął jako przypadkowa ofiara wojny. Został trafiony odłamkiem podczas bombardowania dworca kolejowego w Zduńskiej Woli trzeciego września 1939 roku. W marcu ujawniono jego tożsamość.
– Wiedzieliśmy od naszego ojca, że jego brat jest tutaj pochowany. Pamiętam, że kiedyś jeszcze z rodzicami tutaj przyjechaliśmy. Wtedy proboszcz, który zajmował się cmentarzem, powiedział, że mieszkamy daleko, rzadko będziemy przyjeżdżać. Skoro to będzie nieznany ksiądz, to zawsze ten nagrobek będzie pod czyjąś opieką tłumaczy Ewa Biskup z Poznania, dla której kleryk Adam Felicjanem Jaskowski był wujkiem.
Wojenna zawierucha spowodowała, że ponad 80 lat temu nie było możliwości identyfikacji ciała.
– Nie można się dziwić. Trzeci września, mamy rocznicę bombardowania miasta, wtedy nikt nie myślał o tym, żeby zapisywać to w księgach mówi Jarosław Stulczwewski z Towarzystwa Przyjaciół Zduńskiej Woli.
Rodzina zmarłego przy współpracy z Towarzystwem Przyjaciół Zduńskiej Woli planuje umieścić imienną tablicę nagrobną.
