Niebezpieczne osy i szerszenie. Strażacy mają coraz więcej wezwań do likwidacji gniazd
Już ponad 100 razy w tym sezonie strażacy z powiatu sieradzkiego wyjeżdżali ze swoich remiz, by usuwać gniazda owadów błonkoskrzydłych. Szerszenie i osy gnieżdżą się w domach, budynkach użyteczności publicznej i na cmentarzach.

Na jedną z podwieruszowskich nekropolii strażaków wezwała wystraszona kobieta, która porządkowała grób. – Wezwani na miejsce strażacy musieli usunąć płytę jednego z nagrobków, żeby usunąć wielkie gniazdo szerszeni – informuje bryg. Dariusz Górecki z komendy powiatowej w Wieruszowie.
Pod jednym z pomników znajdował się kokon os. Po sprawdzeniu, że wokół nie znajdują się osoby postronne, przystąpiono do neutralizacji zagrożenia. Pod pomnikiem trzeba było wykopać odpowiednią dziurę, aby móc wyciągnąć kokon na zewnątrz. Z uwagi na nietypowe miejsce oraz ciasne rozmieszczenie grobów, zadanie wymagało odpowiedniego przygotowania i zrobienia sobie dostępu. Po zebraniu gniazda zasypaliśmy wcześniej wykopaną dziurę i udaliśmy się na tereny leśne w celu wypuszczenia zebranych owadów. Po godzinie zastęp powrócił do remizy – czytamy na stronie facebookowej OSP Wyszanów.
Dariusz Górecki wspomina także, że kiedyś trzeba było usuwać potężne gniazdo os znajdujące się w skrzynce energetycznej. – Po jej otwarciu okazało się, że praktycznie cała skrzynkę wypełniał kokon. Trzeba było odłączyć prąd.
Nazwa | Plik | Autor |
Niebezpieczne osy i szerszenie. Strażacy mają coraz więcej wezwań do likwidacji gniazd | audio (m4a) audio (oga) |
Pszczelarze zaznaczają, że rodzina pszczela, to przede wszystkim matka, która tę rodzinę prowadzi i się nią opiekuję. Jeśli matka zginie, to samo dzieje się z rodziną. Dlatego strażacy likwidują gniazda, ale tak, by owadom nie stała się krzywda. – Przed podjęciem interwencji strażacy muszą założyć specjalne ubrania ochronne. Te gniazda często są dość duże, mają średnicę pół metra do metra nawet. Po odpowiednim zabezpieczeniu się ratowników, gniazdo jest zbierane do worka i owady wypuszczane są w lesie – mówi Sławomir Osiewała. Dodaje też, że często właściciele i zarządcy obiektów nie interweniują, gdy kokony są jeszcze małe, a owadów niewiele. – Tak naprawdę powinniśmy interweniować w momencie, kiedy mamy osoby z ograniczoną możliwością poruszania się, w miejscach zamieszkania zbiorowego. W pozostałych przypadkach ten obowiązek spoczywa na zarządcy lub właścicielu. Zgodnie z prawem budowlanym powinien on dołożyć należytej staranności w celu bezpiecznego użytkowania obiektu dodaje.
Strażacy zapewniają, że reagują na każde wezwanie, owady są bowiem niebezpieczne dla osób, u których może wystąpić silna reakcja alergiczna. Wyjaśniają też, dlaczego do każdego takiego zgłoszenia muszą jechać na sygnale. – Jeżeli mamy zgłoszenie, to tak naprawdę nie wiemy, jak wygląda sytuacja. Oczywiście, dyżurny stanowiska kierowania podczas przyjmowania tego typu zgłoszenia informuje zgłaszającego o tym, żeby zachował bezpieczną odległość od gniazda i nie zbliżał się, ale jeżeli jest to w pobliżu chodników czy poruszają się tam inne osoby, to zawsze istnieje zagrożenie wyjaśnia starszy kapitan Sławomir Osiewała z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z SIERADZA I REGIONU |