Zbigniew Rau | Radio Łódź
W piątek w Łodzi spotkają się ministrowie spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej. Gospodarzem tego spotkania będzie nasz poranny gość – minister spraw zagranicznych prof. Zbigniew Rau.
– W piątek w Łodzi rozpoczyna się siódme spotkanie ministrów spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej, czyli V4. To będą ministrowie Czech, Słowacji, Węgier i Polski, a pan będzie gospodarzem tego spotkania w łódzkim Pałacu Herbsta. Dlaczego wybraliście Łódź?
– Tak, będę gospodarzem tego spotkania, w tym roku Polska przewodniczy tej grupie, to czas polskiej prezydencji. A dlaczego Łódź? Dlatego, że to miasto i ten region jest godny prezentacji dla cudzoziemców, w tym dla ministrów spraw zagranicznych. To dobre dla Łodzi, że będzie miała okazję, chociażby bardzo pobieżnie zaprezentować się; i dobre dla moich gości ministrów, którzy będą mieli okazję poznać choć trochę ważne i ciekawe miasto w Polsce. Z reguły znają tylko Warszawę.
– W dobie pandemii takie spotkania osobiste są na wagę złota, ponieważ dominują przede wszystkim wideokonferencje. O czym będziecie panowie głównie rozmawiać?
– Agenda jest niezwykle szeroka, dlatego, że w tym przypadku zadaniem ministrów spraw zagranicznych jest wykonywanie tzw. postanowień deklaracji krakowskiej z lutego tego roku. Tam spotkało się czterech premierów naszych państw i podjęli pewne zobowiązania, takie jak chociażby zwiększenie składki do budżetu międzynarodowego funduszu wyszehradzkiego, dotyczących współpracy w przestrzeni cyfrowej, zacieśniania współpracy w obszarze zarządzania kryzysowego. Zdamy sobie wzajemnie relacje, jak udaje się to zrealizować w naszych państwach. Potem minister węgierski będzie prezentował założenia węgierskiej prezydencji na najbliższy rok, ponieważ nasza kończy się w czerwcu tego roku. Poza tym każdy z nas ma własne oczekiwania tego, czym powinniśmy się zajmować w tym najbliższym roku. Jeśli chodzi o polskie oczekiwania, to chociażby współpracą na forum organizacji międzynarodowych, ale poza strukturami Unii Europejskiej.
– Państwa V4 powinny być szczególnym głosem w ramach UE szczególnie, jeśli chodzi o politykę wschodnią. Z niepokojem przyglądamy się sytuacji na Białorusi, także na granicy rosyjsko-ukraińskiej, na Krymie. Czy przedstawiciele V4 mówią jednym głosem? I co na to przedstawiciele Unii Europejskiej?
– Najczęściej tak. Jeśli chodzi o politykę wschodnią Unii Europejskiej, to to jest jednak dużo szersze środowisko. Tymi sprawami bardzo interesują się państwa na tzw. wschodniej flance NATO, przede wszystkim państwa bałtyckie, także Rumunia i Bułgaria. Pewną jedność w polityce wschodniej wykazują z nami też Słowenia i Chorwacja, ale także Dania, Szwecja i Finlandia. Rzeczywiście, razem w Grupą Wyszehradzką najczęściej mówimy w podobny sposób o problemach za naszą wschodnią granicą, chociażby o obecnym kryzysie w relacjach polsko-białoruskich, do czego przyczynia się walnie prześladowanie naszej mniejszości, szczególnie działaczy mniejszości polskiej na Białorusi. Tutaj mówimy jednym głosem i doświadczamy my, Polacy daleko idącej solidarności od naszych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej.
– Mówił pan, że będzie także omawiana współpraca z innymi krajami, także spoza UE. Niedawno odbyło się spotkanie w tym formacie kraje wyszehradzkie i Japonia, która jest zainteresowana modernizacją naszej polityki energetycznej, uczestniczeniem w niej swoimi inwestycjami. Wspominał pan w wywiadzie dla Polskiego Radia, że była mowa także m.in. o budowie elektrowni jądrowej. Czy nasz region może na tym skorzystać?
– Tak, rzeczywiście, z ministrem Motegi rozmawialiśmy przede wszystkim o kwestiach natury politycznej, o naszym silnym stanowisku proatlantyckim, ale także o przyszłości, która zgodnie z naszymi oczekiwaniami sprowadzać się będzie do intensyfikacji współpracy gospodarczej także w tym wymiarze, dochodzenia do gospodarki niskoemisyjnej lub bezemisyjnej. Słusznie pan zauważa, że ta formuła V4 plus, czyli Grupa Wyszehradzka plus jeszcze jeden kraj często spoza Unii Europejskiej, rzeczywiście się sprawdza. Mieliśmy w zeszłym tygodniu takie spotkanie z ministrem japońskim. W Brukseli, na marginesie ministerialnego spotkania Paktu Północnoatlantyckiego, sekretarz stanu USA Antony Blinken prosił o spotkanie z całą Grupą Wyszehradzką. To znaczy, że przez państwa szczególnie pozaeuropejskie jesteśmy postrzegani jako taki zwarty blok, istotny punkt odniesienia dla polityki europejskiej, także dla polityki wewnątrz UE. I stąd nasza atrakcyjność.
– W agendzie spotkania jest temat pandemii. Czy będzie swoboda podróżowania po Unii Europejskiej? Czy będzie swoboda podróżowania po krajach wyszehradzkich? Czy będziecie rozmawiać o zaświadczeniach lub paszportach covidowych, ostatnio mówi się: certyfikatach.
– Zdecydowanie tak, mamy tutaj kilka pomysłów. Będziemy się zastanawiać nad tym, czy poprzestać na tych certyfikatach ogólnounijnych, czy wprowadzić jeszcze coś tylko dla państw Grupy Wyszehradzkiej, tak, żeby ułatwić wymianę turystyczną między naszymi krajami. Wydaje się, że u podstaw takiego wspólnego, choć spontanicznie sygnalizowanego myślenia jest to, że to turystyczna szansa dla naszych krajów. Ze względu właśnie na pandemię, prawdopodobnym jest, że będziemy wzajemnie częściej niż do tej pory wybierać się jako miejsce spędzania wakacji. Nad tym będziemy się zastanawiać, nic tu nie jest jeszcze przesądzone, natomiast wspólne doświadczenia walki z pandemią udało nam się zinstytucjonalizować już w zeszłym roku w formule V4. To będzie naturalna kontynuacja tej współpracy.
– W tym roku mija 30 lat współpracy krajów Grupy Wyszehradziej. Współpraca układała się różnie, mocna była na początku lat 90-tych, zaczęła się od solidarnej postawy wobec wyjścia wojsk radzieckich z terenów naszych krajów, potem bywało różnie, zwłaszcza po wstąpieniu do NATO i UE. A jak jest dziś?
– Dziś motywacje już są inne, bo nie chodzi o wspólne wstępowanie do Unii Europejskiej. Dziś chodzi o to, żebyśmy mówili jednym głosem w sprawach rzeczywiście istotnych dla UE. Czy mówimy o alokacji środków także w ramach Funduszu Odbudowy, czy mówimy o polityce klimatycznej i migracyjnej. Tutaj mamy dużo wspólnych interesów, które szczególnie ujawniają się wtedy, kiedy szefowie naszych rządów bronią ich, bądź tylko razem artykułują. Wtedy, rzeczywiście, jesteśmy dużo bardziej wyraziści i znaczący w tym dyskursie europejskim. Możemy więc współtworzyć agendę, a nawet – to nieładne słowo w dyplomacji – narzucać tę agendę zgodnie z naszymi interesami.
WCZEŚNIEJSZE ROZMOWY DNIA ZNAJDZIESZWARCHIWUM |
WIĘCEJ INFORMACJIO SPOTKANIU |