Maria Włodarczyk | Radio Łódź
Porannym gościem Radia Łódź i TVP3 Łódź była Maria Włodarczyk, dyrektor III LO w Łodzi. Rozmawialiśmy z nią o przygotowaniach do matur, o jakości nauczania i wciąż trwających rozmowach w sprawie zwolnień pracowników niepedagogicznych.
Maria Włodarczyk mówi, że przygotowania do tegorocznych matur były dość spokojne. – Proszę pamiętać, że uczniów nie było w szkole od połowy października, więc był czas na to, aby przygotować wszystkie sale zgodnie z procedurami, łącznie z odmierzeniem dwumetrowej odległości między stolikami, bo takie są zalecenia. Procedury dopuszczają w tym roku opóźnienie egzaminu do 45 minut, żeby uczniowie nie gromadzili się zbyt dużymi grupkami, będą wchodzili dwoma różnymi wejściami o różnych godzinach. Jest więcej sal, uczniowie zostali poinformowani, w których salach będą pisać, żeby nie musieli biegać po korytarzach i szukać się na listach.
Zgodnie z procedurami, dopóki uczniowie nie usiądą przy stolikach i nie otrzymają arkusza egzaminacyjnego, powinni pozostać w maseczkach. – Zdejmą je wtedy, kiedy będą rozpoczynali pracę z arkuszem.
Nauczyciele, którzy będą spotykać się z młodzieżą, są albo po pierwszej, albo po drugiej dawce szczepionki. – Obawy są zawsze. W zeszłym roku maturę mieliśmy w czerwcu i nikt nie był szczepiony, w tym roku obostrzenia sanitarne są bardzo podobne do tych, jakie były roku temu. Sporo osób też już przechorowało COVID-19, więc mam nadzieję, że zachowując rozsądek, dystans i nosząc maseczki zarówno ze strony uczniów i nauczycieli unikniemy zagrożenia.
Jakie będą wyniki egzaminów? – W zeszłym roku wyniki nie były takie złe, choć z nauka zdalną było trudniej. Zostaliśmy zaskoczeni. Na początku mówiło się, że może zamkną nas na dwa tygodnie, a potem zrobił się z tego cały rok. W tym roku zostały zmienione wymagania egzaminacyjne, ministerstwo obniżyło wymagania, niektóre działy zostały wykreślone, nie będzie egzaminu ustnego, a na pisemnym została zmniejszona liczba zadań.
Jak wyglądała w tym roku jakoś nauczania? – Myślę, że spadła o jakieś 20 25 procent. Nauczanie zdalne nie jest takie, jak klasyczne. Co innego być uczniem w szkole i siedzieć w klasie przez 45 minut, a potem wyjść i porozmawiać z uczniem ze swojej lub z innej klasy, przejść się po korytarzu, a co innego jak wszyscy jesteśmy zamknięci w domach kiedy uczeń siedzi przed tym komputerem, a jak ma chwilę czasu, to może wyjść najwyżej po herbatkę do kuchni i wraca przed komputer. Oni to inaczej przeżywają, inny mają do tego stosunek. Nie ukrywajmy, że to będą takie psychiczne problemy, bo siedzenie w zamknięciu przez 6, 7, a może nawet 10 godzin w pokoju może powodować zaburzone relacje z rówieśnikami. To jest to, na co trzeba będzie zwrócić uwagę po powrocie. Będziemy nad tym pracować. Najpierw musimy zobaczyć naszych uczniów, żeby ich ocenić, jak wyglądają, jak się czują.