Na leczenie zorganizowana została publiczna zbiórka, dzięki której zebrano ponad milion złotych. W styczniu maluch trafił do klinki w Linz, gdzie został poddany wstępnemu zabiegowi. Austriaccy medycy wyznaczyli termin operacji na kwiecień. Teraz go odwołali ze względu na pandemię. Rodzice są załamani. Mówią, że czasu jest coraz mniej.

– Wiktorek wymaga pilnej operacji, jego serduszko jest już bardzo obciążone. Jest już po prostu tak powiększone, liczą się już dni mówi mama chłopczyka. – Jest bardzo wesoły, nie widać po nim tej choroby, tylko widać, że to serduszko wystaje z klatki piersiowej i męczy się przy takich codziennych ruchach, nie rozwija się tak, jak inne dzieci, ale próbuje, on walczy z tą chorobą dodaje tata.

Na apele rodziców odpowiedziała tym razem klinika w Bostonie w Stanach Zjednoczonych. Brakuje jednak pieniędzy, dlatego znów ogłoszono zbiórkę. Wpłat można dokonywać za pośrednictwem platformy Siepomaga.

Początkowo Wiktorek miał polecieć na operację do jednej z najlepszych klinik w Stanford. Rodzina musiała zebrać na nią ponad 9 mln zł. Przez niespełna dwa miesiące, dzięki dobrym ludziom, zebrano ponad milion. Ponieważ czas odgrywał tu ważną rolę, rodzice szukali pomocy także w innych klinikach. Gdy odpowiedzieli medycy z Linz, podjęli decyzję, by jechać do Austrii.

Ludzie, którzy do tej pory pomagali chłopcu zostali nazwani Armią Wiktorka. Jest ich kilkanaście tysięcy. Wspierali w różny sposób: finansowo, koncertowo, rekreacyjnie i rękodzielniczo. Były organizowane licytacje – na jedną z nich biżuterię przekazała para prezydencka.