Wartoprzeczytać
Piotr Krajewski | Radio Łódź
Porannym gościem jest prof. Piotr Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego. O zmianach w systemie emerytalnym, a także o tym, czy lepiej przekazać pieniądze z OFE do ZUS czy do IKE, rozmawia z nim Tomasz Lasota.
– Wiemy już, że los OFE jest przesądzony. Gdzie przenieść zgromadzone pieniądze? Lepiej wybrać ZUS, czy IKE?
– Każdy musi się zastanowić, co dla niego jest lepsze. Musimy pamiętać, że poruszamy się trochę po omacku, ponieważ wszystko zależy od tego, co będzie za 5 10 lat: jak będzie funkcjonowała giełda, jak będą wyglądały podatki, jaka będzie kondycja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Głównym plusem ZUS-u jest to, że mamy pewność, co do waloryzacji. Nieważne, czy jest recesja czy ożywienie, to nasza składka będzie rosła. Więc mamy tutaj stabilność. Ważna jest także prostota, bo mamy pieniądze w jednym miejscu. Kolejny, moim zdaniem, plus jest taki, że pieniędzy nie dostaniemy od razu, tylko będziemy mieli wypłacane w miesięcznych ratach. Z reguły jest tak, że jeśli dostajemy pieniądze co miesiąc, to trochę bardziej stabilnie i świadomie nimi operujemy. A jeśli w IKE dostaniemy pieniądze od razu, to jest to kuszące i może spowodować, że od razu je wydamy, a potem będzie nam brakowało.
– W przypadku ZUS-u, to jeśli będzie dużo pieniędzy w systemie i gospodarka będzie rosła, to emerytury też będą rosły; a jeśli będzie gorzej i słabiej, to będą niższe, tak?
– Jeśli gospodarka będzie się rozwijała szybciej, to i waloryzacja będzie szybsza. Poza tym w przypadku ZUS-u jest mniejsze ryzyko, że system się zawali. Mniejsze ryzyko widzę o osób, które nie zarabiają bardzo dużo. Są teraz tendencje takiego “janosikowego”, żeby zmniejszać nierówności, i jeśli ktoś zarabia pod 10 tys. miesięcznie, czyli naprawdę dużo, to może się obawiać, czy za jakieś 3 5 lat ktoś nie wpadnie na pomysł, aby mu zabierać przyszłe emerytury. Ale ryzyko jest niewielkie.
– Mamy też Indywidualne Konta Emerytalne, które mają być w rękach prywatnych. To powinno nas uspokajać, ponieważ zależymy od giełdy, od prywatnych inwestorów. Ale przykład OFE pokazał, że nie do końca tak jest, bo kiedy przychodzi moment, że pieniądze są potrzebne, to politycy po nie sięgają i w jakiś sposób zostajemy ich pozbawieni. Czy zatem IKE to dobra alternatywa?
– Tak, jeśli ktoś lubi ryzyko. Giełda jest bardziej zmienna niż to, co dzieje się w gospodarce. Jeśli ktoś oczekuje dużych zysków, ale liczy się z tym, że może sporo stracić, to IKE jest dobrym rozwiązaniem. Tutaj jest też kwestia podatków. Nie wiemy, jakie będą w przyszłości. Poruszamy się w dużej liczbie niewiadomych i musimy brać pod uwagę, że IKE, choć może dużo zarobić, to pobiera prowizje. Nawet jeśli to tylko 1 procent, to w perspektywie 30 lat trochę nam z konta ubędzie.
– Badania pokazują, że ponad 58 proc. Polaków odkłada pieniądze na koncie, prawie 40 proc. w lokatach, a niewielki odsetek w akcjach. Inny sposób, np. polisa lub ubezpieczenie na życie, to 16 procent. Czy powinniśmy myśleć o zabezpieczeniu się w inny sposób?
– Powinniśmy myśleć o emeryturze i powinniśmy patrzeć do przodu te 10 lub 20 lat. Ale jesteśmy tylko ludźmi i z reguły myślimy tu i teraz. Po to mamy te rozwiązania obowiązkowe, żeby system myślał za nas.
– PPK to system, który ma szansę wesprzeć nas na przyszłość. Niewiele osób jest zainteresowanych przystąpieniem do programu. Czy to sytuacja z OFE spowodowała brak zaufania do kolejnych pomysłów rządzących na nasze emerytury? Trochę ludzie się zawiedli. Porażka PPK jest z tym związana?
– To jeden z powodów. Często wolimy pieniądze wydać teraz, niż odkładać. I choć są bodźce, żeby oszczędzać w tych planach, bo nie tylko my odkładamy swoje wynagrodzenie, ale także pracodawca nam dołoży na emeryturę, to jednak znaczna część z nas lubi wydać pieniądze teraz, niż myśleć co będzie w przyszłości. Jest także inny aspekt, który dotyczy bardziej małych prywatnych firm ponieważ pracodawca musi dołożyć, to, niestety, może to powodować naciski w takich firmach, i szef może mówić pracownikowi, że nie chce dokładać z własnej kieszeni na jego emeryturę. Moim zdaniem to państwo, a nie pracodawcy powinni dokładać do naszych emerytur.
– A może najlepszym rozwiązaniem jest dywersyfikacja naszych przyszłych dochodów emerytalnych? Trochę w IKE, trochę w PPK, trochę w innych programach. Co by pan rekomendował?
– Taka rekomendacja jest bardzo dobra, ponieważ zmniejsza się ryzyko. Jeśli coś się stanie z ZUS-em, to mamy pieniądze w IKE; jeśli będzie zła sytuacja na giełdzie, a IKE będzie dawało małe dochody, to mamy ZUS. Moim zdaniem dobrą formą oszczędzania są obligacje. To mało popularna forma, ale obecnie o wiele bardziej opłacalna niż trzymanie pieniędzy w banku.
– Czy pandemia może odbić się na naszych emeryturach?
– Oczywiście, że jeśli w gospodarce jest źle, to to odbije się na naszych emeryturach, ale to jest przejściowe, wiemy z czego wynika. I jeśli opanujemy ten problem od strony medycznej, to gospodarka powinna wrócić do normy. Taka perturbacja jest przejściowa, a z punktu widzenia emerytur ważne jest, czy gospodarka rozwija się trwale. Nie przeceniałbym roli pandemii w tym, jaka będzie nasza emerytura w perspektywie wielu lat. A jeśli chodzi o Krajowy Plan Odbudowy, to jest to korzystne wsparcie dla gospodarki, dostajemy pieniądze z Unii i grzechem, byłoby z nich nie skorzystać.
WCZEŚNIEJSZE ROZMOWY DNIA ZNAJDZIESZWARCHIWUM |