Przybywa nielegalnych wysypisk śmieci. Władze Łodzi chcą z nimi walczyć
Lodówka porzucona w rzece, stara kanapa zostawiona w środku lasu, czy telewizor na skraju łąki – dzikie wysypiska to plaga łódzkich terenów zielonych, która po wiosennych roztopach jest jeszcze bardziej widoczna. Problem zauważają mieszkańcy, służby porządkowe i miasto. Sprawdziliśmy jak Łódź radzi sobie z dzikimi wysypiskami?
Uprzątnięcie jednego średniej wielkości wysypiska to koszt ok. 5 tys. zł. Najczęściej ponoszą go płacący podatki mieszkańcy Łodzi. Gdy nie udaje się znaleźć osoby, która wyrzuciła śmieci na terenach zielonych należących do miasta, urząd wysyła tam zatrudnioną przez siebie ekipę sprzątającą.
– To nasze wspólne pieniądze, które moglibyśmy przeznaczyć na inne cele związane z czystością miasta. Apelujemy do łodzian, aby zwracać uwagę , gdy ktoś wyrzuca śmieci w miejscach, które nie są do tego przeznaczone i żeby zgłaszać nam takie dzikie wysypiska na adres [email protected] – mówi Piotr Bors z UMŁ.
Mieszkańcy śmieci zgłaszają, ale nie zawsze mogą doczekać się ich uprzątnięcia.
– Wielka pryzma śmieci jest w okolicach Lublinka. Była deklaracja pisemna, mówiąca o sprzątnięciu ich w grudniu. Później były kolejne deklaracje, a śmieci dalej leżą – mówi Leszek Pręcikowski, Komendant Wojewódzki Straży Ochrony Przyrody.
Urząd przyznaje, że w niektórych przypadkach od ,ujawnienia dzikiego wysypiska, do jego uprzątnięcia mija sporo czasu. – Jeśli jest to teren miejski, to staramy się go sprzątać na bieżąco. Jeśli jest to teren prywatny, to musimy ustalić właściciela, co nie zawsze jest łatwe. Następnie musimy go wezwać do posprzątania i dopiero po dłuższym czasie możemy zrobić tzw. wykonanie zastępcze – dodaje Bors.
Zieleńców, lasów czy skwerów, gdzie straszą nas hałdy śmieci jest w Łodzi niestety sporo. Tereny patroluje łódzka straż miejska. Ostatnio dodatkowe grupy strażników pojawiły się na osiedlu Olechów-Janów. – Ujawniamy i zgłaszamy wysypiska. Ustalamy właścicieli tych terenów i nakazujemy ich uprzątnięcie – mówi Krzysztof Krzesiński ze Straży Miejskiej.
Poza patrolami straż ma także kilka fotopułapek, które montuje w najczęściej zaśmiecanych miejscach. – Są zamontowane nawet przez miesiąc. Są jednak wyniki takich działań – tłumaczy rzeczniczka straży Joanna Prasnowska.
Za zaśmiecanie terenu, wyrzucania odpadów, możemy otrzymać mandat karny w kwocie do 500 zł. Niektóre sprawy mogą trafić do sądu, który może ukarać osobę zaśmiecającą teren kwotą do 5 tys. zł, dodatkowo nakazując uprzątnięcie tego terenu.
Do walki z plagą dzikich wysypisk nie wystarczą jednak fotopułapki, patrole i stosunkowo niskie mandaty. Konieczna jest edukacja ekologiczna i uświadamianie, że to co ląduje w lesie, można bezpłatne oddać w Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów.
– Każdy łodzianin może dostarczyć do nich odpady wielkogabarytowe, np. meble, sprzęt AGD, RTV, czy gruz z remontu (półtorej tony miesięcznie) – dodaje Tomasz Kapcrzak z Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.
Od początku roku łódzka Straż Miejska ukarała mandatami 41 osób, które zaśmiecały tereny zielone.
Posłuchaj:
Nazwa | Plik | Autor |
Nielegalne wysypiska w Łodzi | audio (m4a) audio (oga) |