Bełchatów: Strajk w PGE staje się faktem
Rozmowy z zarządem spółki Epore, należącej do PGE nie przyniosły rozstrzygnięć, dlatego strajk staje się faktem. Tak powiedział naszej reporterce Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Elektrowni Bełchatów. Chodzi o spór na tle płacowym.
Rozmowy na temat podwyżek trwały od połowy ubiegłego roku. Kwota wyjściowa do płacy zasadniczej, która wynosiła 700 złotych brutto, ostatecznie została zmniejszona do 150-200 złotych brutto.
Zarząd się nie zgodził. -Zgodnie z ustawą, strajk polega na odstąpieniu od wykonywania pracy. W tym momencie przygotowani przez pracodawców ludzie powinni zająć się obsługą urządzeń, do których nie podejdą pracownicy przychodzący na pierwszą zmianę. Oczekujemy jeszcze cały czas na zweryfikowanie podejścia ze strony pracodawcy, ale jeśli to nie nastąpi, strajk się rozpocznie. Jak długo potrwa, zobaczymy.
Czytaj więcej: Strajk w PGE coraz bliżej
Strajk miał rozpocząć się dziś(3 marca) o 6 rano.Prezes Epore, Gabriela Stolarczyk-Zadęcka przypomniała, że w grudniu załoga otrzymała premie i wypłaty z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Dodała, że żądania strony społecznej w kwestii podwyżek nie mogą zostać teraz spełnione, ze względu na sytuację finansową spółki. -Przedstawiliśmy propozycje uwzględniające sytuację ekonomiczną, ale nie zostały one zaakceptowane przez stronę społeczną. Zadeklarowaliśmy, że dalsze rozmowy o sytuacji finansowej i możliwych podwyżkach mogą być podjęte po zakończeniu roku obrotowego 2020, a więc po pierwszym kwartale 2021.
Spółka Epore zajmuje się m.in. obsługą magazynów i transportu kamienia wapiennego. Tymczasem w spółce transportowej PGE, trwa referendum strajkowe. Tu także spór dotyczy kwestii płacowych. Pracodawca w ramach prowadzonych mediacji zaproponował wypłatę jednorazowej premii, na co pozwalały możliwości ekonomiczne spółki. Deklaruje też chęć wypracowania wspólnego stanowiska w sprawie wynagrodzeń.
Zobacz także: Pogotowie strajkowe w spółkach PGE. Będą akcje protestacyjne? [WIDEO]
Z kolei Federacja Związków Zawodowych Grupy Kapitałowej PGE wysłała do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym żąda przywrócenia na stanowisko, zdymisjonowanego niedawno wiceministra aktywów państwowych, Janusza Kowalskiego. W swoim liście napisali m.in, że znalazł on dla nich czas, by porozmawiać o sprawach trudnych społecznie, po przyjęciu rządowej uchwały w sprawie Polityki Energetycznej Państwa, która zakłada transformację polskiej energetyki. Związkowcy chcą dialogu w sprawie PEP 2040. Wskazują, że zbyt szybkie odejście od węgla spowoduje utratę niezależności energetycznej kraju.
Janusz Kowalski jest politykiem Solidarnej Polski, ugrupowania, które wchodzi w skład Zjednoczonej Prawicy. Niejednokrotnie krytykował koalicjanta za PEP 2040. Ministrowie Solidarnej Polski nie poparli wspomnianej uchwały.
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |