Dyrektorzy łódzkich szkół apelują do władz miasta o wycofanie się z kolejnych planów cięcia budżetów w placówkach oświatowych. Oszczędności mogą sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych – stąd obawy, że trzeba będzie ich szukać w wynagrodzeniach i ofercie pozalekcyjnej. W przypadku III LO w Łodzi budżet trzeba zredukować o 250 tys. zł. – 80 procent tego budżetu to są płace. Mogłabym wykreślić np. trzynastki, tylko to jest niezgodne z prawem. Zrezygnowałyśmy z biletów, szkoleń, badań. Wrócimy do lat 60. Nie będzie mydła, papieru toaletowego. Gazety położę albo zamknę toalety – obawia się Mariola Włodarczyk, dyrektorka III LO.

Do wczoraj (7 stycznia) dyrektorzy placówek mieli przedstawić zweryfikowane budżety. Złożyli natomiast pismo do władz miasta, w którym domagają się utrzymania wysokości budżetów wcześniej wypracowanych.

Zobacz także, Podmieniony patron szkoły i nieprecyzyjna nazwa zjazdu. Kłopotliwe zmiany na cyfrowych mapach

Urzędnicy z kolei tłumaczą, że oszczędności szukać można między innym w bieżących kosztach. Szczególnie, że szkoły nadal pozostają zamknięte. – Będą miały mniejsze wydatki na wodę, prąd, sprzątanie. Nie będą wypłacane nadgodziny, więc wydaje się, że szkoły mogą poszukać tych kilkuprocentowych oszczędności. Myślę, że będzie to zależało od indywidualnego podejścia dyrektorów. Mam głęboką nadzieję, że wcale nie będzie trzeba obcinać etatów. Zobaczymy jak to wyjdzie – przekonuje Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi.

W przyszłym tygodniu oficjalne stanowisko w tej sprawie przedstawić ma także łódzki oddział Związku Nauczycielstwa Polskiego, który także podziela obawy dyrektorów szkół.

Posłuchaj więcej:

Koronawirus – co musisz wiedzieć?