Radość i rozgoryczenie po podziale środków z drugiej transzy Funduszu Inwestycji Lokalnych
Część samorządowców może już planować rozpisywanie przetargów. Łódź krytykuje zasady rozdzielania pieniędzy, bo nie dostała nic.
Do samorządów w całej Polsce trafi 4,5 mld zł w ramach drugiej transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. To pieniądze, które mają napędzić lokalne gospodarki po kryzysie związanym z epidemią.
Prawie 300 mln zł trafi na inwestycje w województwie łódzkim. Pozwoli to na zrealizowanie 130 projektów. Część z nich to inwestycje, na które mieszkańcy czekali latami, jak np. kanalizacja deszczowa w Brzezinach, kanalizacja w Kurowicach w gm. Brójce, system kanalizacji wodno-ściekowej w Rogowie i Jeżowie, drogi lokalne w Nowosolnej, stadion miejski w Tuszynie.
Samorządowcy cieszą się z pozyskanych pieniędzy. Prezydent Sieradza Paweł Osiewała zamierza między innymi, dzięki Funduszowi, poprawić bezpieczeństwo mieszkańców. – Miasto Sieradz stworzyło system monitoringu wizyjnego, staramy się go uzupełniać, ale kompleksowe rozwiązania, które znalazły uznanie przy projekcie, przeniosą nas w XXI wiek bezpieczeństwa.
Jednocześnie samorządowcy, jak starosta tomaszowski Mariusz Węgrzynowski, podkreślają, że dodatkowy zastrzyk pieniędzy to ratunek dla ich budżetów. – Wpływy z tytułu podatków są obecnie niższe, i ta pomoc rządowa rekompensuje straty, wynikające z pandemii.
Jedni się cieszą, inni – krytykują zasady rozdzielania funduszy. Łódź w ramach drugiej transzy środków z Funduszu Inwestycji Lokalnych nie dostała żadnego wsparcia, choć złożyła wnioski na ponad 400 mln zł. Wśród proponowanych inwestycji były m.in. wymiana torowiska na ul. Aleksandrowskiej, Zgierskiej, Warszawskiej, termomodernizacja szkół, przebudowa estakady na ul. Dąbrowskiego. Rzecznik prezydenta miasta, Marcin Masłowski zapewnia, że wszystkie spełniały wymagania stawiane przy ogłaszaniu naboru.
Rozgoryczenia nie kryją łódzcy radni. Bartosz Domaszewicz z Koalicji Obywatelskiej jest przekonany, że o podziale środków zdecydowały kwestie polityczne, a nie merytoryczne. Prezydent Hanna Zdanowska dodaje, że świadczy o tym to, jak zostały potraktowane również inne duże miasta. – Nie dostały ani złotówki, przynajmniej z tego, co mi wiadomo.
Zarzuty odpiera wojewoda łódzki, Tobiasz Bocheński. Jak mówi, o przyznaniu dotacji decydowała merytoryczna ocena wniosku, a pieniądze trafiły na inwestycje, z którymi samorządy nie mogły sobie poradzić samodzielnie i które bez wsparcia nigdy nie doczekałyby się realizacji. W przypadku Łodzi było inaczej. – Nie było żadnego projektu, który by w jakiś sposób wykraczał poza to, co powinno normalnie się w mieście Łodzi odbywać, a się nie odbywa.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda przypomina, że w pierwszej transzy Łódź otrzymała największe wsparcie spośród wszystkich gmin w województwie, 93,5 mln zł, a dotacja dla kolejnej gminy nie przekraczała 20 mln zł.
To jednak nie przekonuje prezydent Hanny Zdanowskiej, która mówi, że za pierwszym razem obowiązywał inny system przydzielania dotacji. – Wszystkie gminy dostały wtedy środki. Dostawały je proporcjonalnie do swoich dochodów, swoich inwestycji itd. I chyba najsprawiedliwiej byłoby, gdyby kolejna transza była podzielona według takich samych kryteriów.
Z kolei posłanka okręgu sieradzkiego Joanna Lichocka zaznacza, że Polska – to nie tylko duże aglomeracje. – Teraz jest czas na takie miasta jak Sieradz, Zduńska Wola, Łowicz czy Kutno. Ich mieszkańcy nie mogą mieć niższego standardu życia, niż mieszkańcy wielkich miast.
W ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych do rozdysponowania został jeszcze ponad 1 mld zł. Wkrótce rozpocznie się kolejny nabór wniosków. Władze Łodzi zapowiadają, że w nim również wezmą udział.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Fundusz Inwestycji Lokalnych – radość i rozgoryczenie | audio (m4a) audio (oga) |
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z SIERADZA I REGIONU |