Maraton Czerwonego Kapturka. Bełchatowianin pomógł przyjaciołom w zbiórce dla chorego dziecka
Michał Piszer przebiegł samotnie maraton, by zwrócić uwagę na zbiórkę pieniędzy zorganizowaną przez przyjaciół. Jest im potrzebny transport dla ich dwuletniego synka Miłoszka, cierpiącego na porażenie mózgowego. Stare auto, którym jeździli do lekarzy i terapeutów, zepsuło się i postanowili zebrać pieniądze na jego naprawę.
Michał Piszer postanowił pójść krok dalej – zachęca wszystkich, by wpłacali pieniądze na nowy pojazd. – Najbardziej zależało mi, żeby był rozgłos. W żaden sposób nie chodzi o poklask dla tego biegu, ponieważ ja i tak sobie biegam, a czy ktoś to zauważy, czy nie, to nie do końca mi na tym zależy. W tej sytuacji chciałem nagłośnić ten temat jak najszerzej i jak najmocniej, żeby zaangażować jak najwięcej ludzi, którzy będą mogli wpłacać pieniądze.
Michał Piszer nazwał swój bieg Maratonem Czerwonego Kapturka – pobiegł z Bełchatowa do Bogumiłowic. Czerwonym Kapturkiem był on sam, ponieważ pobiegł od swojej mamy do swojej babci. Zły wilk to choroba Miłoszka – porażenie mózgowe. – Czuję lekkie zmęczenie, ponieważ przebiegłem ok. 43 km. Dostaje mnóstwo pozdrowień, telefonów. Cieszę się, że to, co zainicjowałem, poszło w świat – mówił Piszer zaraz po maratonie mówił.
Każdy może wziąć przykład z Michała i zorganizować swoje działanie, wspierające zrzutkę lubprzekazać datek na Wozidło dla Miłoszka.

Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |