Spór o miejsca handlowe w Sieradzu
Od otwarcia, po przebudowie, targowiska miejskiego w centrum Sieradza mija półtora roku. Nie udało się jednak całkowicie uporządkować handlu w tym miejscu. Prywatny przedsiębiorca chciałby dobudować bliźniacze boksy, jednak miasto nie wydaje zgody na tę inwestycję.
Targowisko Mój Rynek od pobliskiego parkingu dzieli dyskont. Przed nim wciąż stoją namioty i prowizoryczne stragany. Paweł Gładkowski, do którego należy pas między dyskontem a parkingiem chciałby zmobilizować kupców do cywilizowanego handlu. – Ja bym chciał, żeby można było, w jakiś sposób, spiąć te elementy, czyli dostawić tutaj boksy, które wizualnie będą pasowały do Mojego Rynku i uniemożliwiąnieestetyczny handel w tym miejscu.
Przedsiębiorca od roku stara się o wydanie warunków zabudowy. Prezydent miasta Paweł Osiewała uważa, że gdy między dyskontem a parkingiem staną boksy nie będzie już bezpiecznego ciągu pieszego. – Czy dwa metry przejścia to wystarczająca przestrzeń, żeby przeszła matka z wózkiem? Warto byłoby ten teren uporządkować, ale w taki sposób, żeby całość tego handlu przenieść na targowisko – przekonuje.
Na razie o zgodzie na budowę nie ma mowy, przekonuje włodarz Sieradza. Apeluje do wnioskodawcy o wypowiedzenie umów chodnikowym sprzedawcom, nie wykluczając, że kiedyś można będzie wrócić do tematu pawilonów.