Jak wygląda szkolna nauka w nowych warunkach?

Za nami pierwszy tydzień nauki w szkołach w nowym reżimie sanitarnym. Epidemia koronawirusa wymusiła szereg zmian w placówkach edukacyjnych, do których musieli przyzwyczaić się uczniowie i nauczyciele, ale też rodzice.
Co się zmieniło i jak radzą sobie z tym wszyscy?

W województwie łódzkim tylko cztery szkoły nie działają w trybie stacjonarnym.- Dwie szkoły pracują w trybie zdalnym. To Szkoła Podstawowa w Byszewie i od dzisiaj (9 września) Liceum w Bolimowie. Dwie placówki mają nauczanie hybrydowe – Szkoła Podstawowa nr 4 w Skierniewicach, gdzie jedna klasa uczy się zdalnie, a reszta normalnie przychodzi. Podobna sytuacja jest w Liceum Salezjańskim w Łodzi, gdzie są 43 osoby na kwarantannie – mówi Anna Skopińska z łódzkiego kuratorium oświaty.

Znakomita większość placówek zdecydowała się jednak prowadzić zajęcia bezpośrednio w szkołach i musiała wprowadzić obostrzenia. – Zaprosiłam rodziców na spotkanie i wspólnie z nauczycielami omówiliśmy obecną sytuację. Powstały procedury. Wykorzystujemy oba wejścia do szkoły. Małe dzieci wchodzą od frontu, a starsi od strony boiska. Przy każdej sali są wieszaki, bowiem dzieci nie korzystają z szatni ogólnej. W miarę możliwości, jak najczęściej wychodzimy na przerwy na powietrze, na szkolny taras. Mamy karty monitorowania dezynfekcji – tłumaczy Bożena Będzińska-Wosik, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi.

Czytaj też, Pierwszaki ze Skierniewic na kwarantannie

W większości szkół dzieci spędzają czas przerwy w klasie. Tak jest np. w Szkole Podstawowej nr 173 w Łodzi.- W każdej klasie siedzą dzieci. Nie wychodzą w tej chwili na przerwy. Musieliśmy tak ułożyć plan, żeby dzieci przypisać do pracowni, a nie do przedmiotu. Nauczyciele wędrują, a dzieciaki siedzą w klasach – wyjaśniaHanna Sobczak, wicedyrektor placówki.

Co z noszeniem maseczek w szkołach? Przed rozpoczęciem roku szkolnego minister edukacji Dariusz Piontkowski zapowiadał, że nie będzie konieczności noszenia maseczek w trakcie lekcji. W różnych placówkach jest różnie, ale uczniowie nie narzekają.- Zależy od nauczyciela. W większości przypadków możemy sobie zdjąć, ale jak jest taki nauczyciel, który bardzo dba o to, to niestety musimy je mieć założone. Myślę, że dobrze tego przestrzegamy – mówi jeden z nastolatków.- Z tego co widzę, to noszą maseczki. To dobrze. Jak jest zagęszczenie w holu, to jakąś profilaktykę mamy – dodaje inna z uczennic.

Zobacz także, Pierwszy dzień szkoły w czasie epidemii koronawirusa w Łódzkiem

Obowiązek zakrywania ust i nosa w szkole okazuje się jednak budzić kontrowersje. W miniony poniedziałek (7 września) w Szkole Podstawowej w Koluszkach jeden z rodziców agresywnie nakłaniał dzieci do zdjęcia maseczek.- Mężczyzna był wulgarny. Nie miał założonej maseczki ochronnej. Obrażał osoby będące na zewnątrz szkoły. Nakazywał dzieciom, wykrzykując do nich, aby zdjęły maseczki z twarzy. Mężczyzna ten odpowie teraz przed sądem za popełnienie szeregu wykroczeń, m.in. za naruszenie przepisów o zachowaniu się w miejscu publicznym oraz zakłócanie spokoju – używanie słów wulgarnych. Dodatkowo o całej tej sytuacji został poinformowany Powiatowy Inspektorat Sanitarny – relacjonuje sierżant Aneta Kotynia.

To jednak pojedyncze przypadki. – W zasadzie nie widzę jakiegoś buntu dzieci czy rodziców. Są dzieci, które mają alergie, ale tutaj oczywiście rodzice ustalają z nami, co robić w takich sytuacjach. Są przecież przyłbice. Generalnie stosują się do wszystkich zaleceń przez nas proponowanych. Na wyposażeniu mamy maseczki, jeśli jakieś dziecko zapomni jej ze sobą – dodają dyrektorki Bożena Będzińska-Wosik i Hanna Sobczak.

W trybie stacjonarnym w całej Polsce działa 99,8 proc. wszystkich placówek edukacyjnych.

Zapas płynów do dezynfekcji i maseczki medyczne dla nauczycieli i personelu szkolnego przekazywało szkołom bezpłatnie Ministerstwo Zdrowia – na wniosek dyrekcji placówek. Jak czytamy na stronach resortu edukacji – formularz zgłoszeniowy ma być aktywny co najmniej do jutra.