Mundial 2014. Saganowski o finale
Niemcy – Argentyna i Holandia – Brazylia – to skład meczów decydujących o podziale medali w piłkarskich mistrzostwach świata w Brazylii.
Gospodarze zostali zdeklasowani w półfinale przez Niemców, a Holendrzy nie potrafili pokonać Argentyny z Leo Messim w składzie, tym razem – inaczej niż w ćwierćfinale – przegrywając serię rzutów karnych.
W rozmowie z Rafałem Bałą, napastnik Legii Warszawa, a do niedawna także reprezentacji Polski, Marek Saganowski analizuje spotkania półfinałowe, dziwi się, że Holendrzy nie chcą grać o brąz, a w finale stawia na Niemców.
RAFAŁ BAŁA: Dwa różne mecze. Brazylia – Niemcy – deklasacja. Szkoda brazylijskiego futbolu, ale to jest siła niemieckiej piłki. Argentyna – Holandia, wiele osób było zawiedzionych tym, co się działo w trakcie meczu, a Pan?
MAREK SAGANOWSKI: Faktycznie, w tym pierwszym meczu Niemcy pokazali to, co najbardziej lubią robić: grać do samego końca, dobijać przeciwnika. Tym bardziej, że ten mecz im się już na samym początku ułożył. Trener Loew powiedział po tym spotkaniu: chcieliśmy zagrać tak, jak zagraliśmy, czyli kontrować, wymuszać błędy przeciwnika. Wiedział o tym, że Brazylijczycy mają większą presję niż Niemcy. I udało im się. Z dziewięciu strzałów zdobyli siedem bramek. Takie mecze się zdarzają – nawet na takim poziomie.
RB: A mecz Argentyny z Holandią? Tutaj bramek w regulaminowym czasie gry nie było w ogóle…
MS: Nie było. Widać, że po poprzednim półfinale drużyny zobaczyły, że chyba nie ma sensu się odkrywać. Takie szachy były przez 120 minut.
RB: Teraz mamy mecz o trzecie miejsce. Czy w ogóle taki mecz trzeba rozgrywać w sytuacji, gdy Brazylia jest zniszczona, a Holandia nie chce już grać? Wiadomo jednak, że taki jest regulamin. Jak ten mecz może wyglądać? Czy rzeczywiście będzie to walka o honor Brazylijczyków?
MS: O honor Brazylijczyków? Nie… Dziwię się, że ktoś nie chce grać o trzecie miejsce. To mecz o być na pudle, albo nie być. Można mieć medal brązowy mistrzostw świata, albo być tą czwartą drużyną, która tak naprawdę rozegrała cały turniej i wyjeżdża z niczym. Dziwię się, że ktoś nie chce grać takiego meczu.
Nazwa | Plik | Autor |
Rozmowa z Markiem Saganowski | audio (m4a) audio (oga) |
RB: A finał? To będzie wielkie widowisko, czy też futbol zachowawczy i możemy liczyć na dogrywkę i na karne?
MS: To będzie futbol… może nie zachowawczy, bo na pewno przez pierwsze parę minut ktoś będzie chciał kogoś zdominować. Ale Argentyńczycy grają bardzo solidnie w obronie i na pewno nie pozwolą sobie na zrobienie tylu błędów co Brazylijczycy. Myślę, że wielkich fajerwerków nie możemy się spodziewać, ale taktycznie będzie to ciekawy mecz. Dwóch wspaniałych selekcjonerów, dwie bardzo dobre drużyny. No i zobaczymy najlepszych zawodników na świecie, bo jeśli chodzi o Niemcy – tam w reprezentacji gra praktycznie cały Bayern Monachium. Zaś w Argentynie mamy wspaniałych zawodników. Między innymi Messiego, który jedna akcją może zrobić mistrzostwo świata.
RB: Jest Pan jedynym polskim piłkarzem, który grał w ligach sześciu krajów, występujących w tych mistrzostwach świata. Przypomnijmy: Grecja, Anglia, Francja, Portugalia, Niemcy i Holandia. Jest jakiś kraj, za który szczególnie ściskał pan kciuki?
MS: Chyba nie… Pewnie najbardziej ściskałbym za Polskę, natomiast tutaj nie miałem sentymentów. Patrząc na to, jak się czułem – no to najlepsze czasy miałem w Anglii i Portugalii…
RB: Akurat te kraje odpadły bardzo wcześnie.
MS: Tak. Natomiast Holandia i Niemcy – cóż, mogę tylko powiedzieć, że byłem w tamtejszych klubach i tyle.
RB: No to kto wygra finał?
MS: Myślę, że jednak Niemcy zrobią swoją robotę. Tym bardziej, że po meczu z Algierią na tych zawodników spadła fala krytyki. Po czym oni wygrywają półfinał z Brazylijczykami 7:1! Myślę, że są w tej chwili w lepszej sytuacji.