Rodzina chorej na raka Agnieszki miała żal, że osoby trafiające na sale oddziału paliatywnego w Zduńskiej Woli nie przechodzą testów na COVID-19 w izolacji, by tam poczekać dobę na wynik i nie narażać innych. Jak zapewniają władze placówki,w wypadku jednego z pacjentów trzeba było działać szybko.
– Nie można było czekać czy zostawić go na izbie przyjęć w izolatce. Należało go natychmiast przyjąć na oddział i zaaplikować mu stosowne środki, głównie przeciwbólowe – wyjaśniaJanusz Ratajczyk, prezes Szpitala Powiatowego w Zduńskiej Woli.
W czasie, gdy przywieziono zakażonego pacjenta na sali była już 33-letnia Agnieszka, jej mąż i matka. Gdy następnego dnia poznano wyniki, wszyscy zostali objęci kwarantanną, ale matka pacjentki w domu, a mąż na oddziale, by czuwać przy żonie. Rodzina apelowała, by wziąć pod uwagę zdanie kobiety, która chce być przy swoim dziecku.
– To powinna być jej świadoma decyzja. Ja tego co się dzieje kompletnie nie rozumiem – mówił Maciej, mąż pacjentki.Mężczyzna był z chorą żoną 24 godziny na dobę. W tym czasie na sali, w której przebywali zmarły dwie osoby.- Prosiliśmy o możliwość ściągnięcia do szpitala z powrotem matki mojej bratowej, żeby wsparła mojego brata w tej opiece.Wsparcie fizyczne i psychiczne było konieczne – dodaje siostra Macieja.
Prezes zduńskowolskiego szpitala zapewniał, że objąłby małżeństwo opieką psychologa, ale żaden nie chce przyjść do szpitala, tym bardziej do oddziału zamkniętego przez epidemię. Reżim sanitarny nie pozwala natomiast wpuścić nikogo na oddział, do czasu, aż dotrą wyniki badań w kierunku obecności koronawirusa. – Gdy u wszystkich będą ujemne, będzie można pozwolić matce pacjentki na przyjście do chorej lub przetransportować panią Agnieszkę do domu, by tam czuwali nad nią najbliżsi – dodawał prezes Ratajczyk.
Zarząd szpitala, powołując się na decyzję sanepidu, odmawiał kontaktu z matką. Badania bliskich pani Agnieszki zostaną wykonane dopiero w piątek (3 lipca), ponieważ czas inkubowania wirusa to siedem dni i wcześniej wynik mógłby być przekłamany.Rodzina pacjentki interweniowała w Ministerstwie Zdrowia, a parlamentarzyści, zainteresowani sprawą, w Narodowym Funduszu Zdrowia.Ostatecznie doszło do spotkania matki z córką, a Agnieszka 1 lipca zmarła.