“Największa bomba ekologiczna w Łódzkiem” znów dymi [ZDJĘCIA]
Na terenie składowiska niebezpiecznych odpadów w Zgierzu znów doszło do samozapłonów. Pod ziemią znajduje się tam wiele niebezpiecznych substancji. Z przyczyn prawnych, teren nadal nie jest wystarczająco ogrodzony.
Jak wielokrotnie informowaliśmy w Radiu Łódź, pod ziemią składowane są tam tysiące ton odpadów zagrażających życiu i zdrowiu. Po materiale przygotowanym przez reporterkę Telewizji Polsat śp. Ewę Żarską, problemem zainteresowała się m.in. Najwyższa Izba Kontroli.- Nie tylko zleciłem przeprowadzenie tej kontroli jako prezes NIK, że jest potrzeba natychmiastowego zabezpieczenia tego terenu – wspomina Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK, a obecnie senator niezależny.
Czytaj także,Milion zł kary za pożar na składowisku
NIKzleciła badania Instytutowi Ochrony Środowiska – Państwowemu Instytutowi Badawczemu, który stwierdził, że do wód gruntowych przedostają się fenole, cyjanki, metale ciężkie, siarczany i chlorki.- To największa bomba ekologiczna w województwie łódzkim.To są miejsca, które płoną trzy lata. To samozapłony podziemne. Te gazy, wydobywające się stąd, są bardzo niebezpieczne. Mogą powodować nawet paraliż twarzy – zauważają Bartosz Górski i Krzysztof Wojtalik, zgierscy społecznicy.
NIK nakazała też władzom samorządowym ogrodzić teren tak, żeby nikt nie mógł wejść na teren bomby ekologicznej. Tego nie udało się na razie zrobić. -Są tabliczki i słupy. Może być to ograniczenie dla osoby inteligentnej, która nie będzie chciała tutaj wejść. Nie jest to jednak ochrona przed dymami i toksynami, wydobywającymi się stąd – mówią społecznicy.
Zobacz także, Składowisko w Brużyczce Małej pełne niebezpiecznych odpadów
O przejęcie terenu, żeby go w przyszłości zrekultywować starały sięwładze Zgierza. Na razie bezskutecznie. – Były plany wybudowania ogrodzenia, które uniemożliwi wtargnięcie na ten teren. Niestety, odbiliśmy się od tego, od czego odbijamy się niemalże od początku zajmowania się sprawą, czyli kwestii formalno-prawnych. Urząd Miasta Zgierza nie mógł wybudować trwałego muru, bo nie jest to jego teren. Zdecydowano się na zabezpieczenie terenu poprzez postawienie tabliczek informacyjnych, zainstalowaliśmy też kamerę, monitorującą dojazd do składowiska. Na ten cel wojewoda łódzki w tamtym roku przekazał ponad 16 tys. zł dotacji – wyjaśnia Dorota Gajewska z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Czytaj też, Składowisko odpadów na terenach “Boruty” w Zgierzu. “Ciężarówki wciąż przywożą odpady”
Od tygodnia na terenie po składowisku odpadów pojawiają się kolejne samozapłony.
Nasz reporter Piotr Krysztofiak wybrał się na miejsce niebezpiecznych odpadów wspólnie z Bartoszem Górskim i Krzysztofem Wojtalikiem. Posłuchajcie relacji:
Nazwa | Plik | Autor |
Bomba ekologiczna ze Zgierza ciągle “dymi | audio (m4a) audio (oga) |
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |
Wartoprzeczytać
“Największa bomba ekologiczna w Łódzkiem” znów dymi [ZDJĘCIA]
Na terenie składowiska niebezpiecznych odpadów w Zgierzu znów doszło do samozapłonów. Pod ziemią znajduje się tam wiele niebezpiecznych substancji. Z przyczyn prawnych, teren nadal nie jest wystarczająco ogrodzony.
Jak wielokrotnie informowaliśmy w Radiu Łódź, pod ziemią składowane są tam tysiące ton odpadów zagrażających życiu i zdrowiu. Po materiale przygotowanym przez reporterkę Telewizji Polsat śp. Ewę Żarską, problemem zainteresowała się m.in. Najwyższa Izba Kontroli.- Nie tylko zleciłem przeprowadzenie tej kontroli jako prezes NIK, że jest potrzeba natychmiastowego zabezpieczenia tego terenu – wspomina Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK, a obecnie senator niezależny.
Czytaj także,Milion zł kary za pożar na składowisku
NIKzleciła badania Instytutowi Ochrony Środowiska – Państwowemu Instytutowi Badawczemu, który stwierdził, że do wód gruntowych przedostają się fenole, cyjanki, metale ciężkie, siarczany i chlorki.- To największa bomba ekologiczna w województwie łódzkim.To są miejsca, które płoną trzy lata. To samozapłony podziemne. Te gazy, wydobywające się stąd, są bardzo niebezpieczne. Mogą powodować nawet paraliż twarzy – zauważają Bartosz Górski i Krzysztof Wojtalik, zgierscy społecznicy.
NIK nakazała też władzom samorządowym ogrodzić teren tak, żeby nikt nie mógł wejść na teren bomby ekologicznej. Tego nie udało się na razie zrobić. -Są tabliczki i słupy. Może być to ograniczenie dla osoby inteligentnej, która nie będzie chciała tutaj wejść. Nie jest to jednak ochrona przed dymami i toksynami, wydobywającymi się stąd – mówią społecznicy.
Zobacz także, Składowisko w Brużyczce Małej pełne niebezpiecznych odpadów
O przejęcie terenu, żeby go w przyszłości zrekultywować starały sięwładze Zgierza. Na razie bezskutecznie. – Były plany wybudowania ogrodzenia, które uniemożliwi wtargnięcie na ten teren. Niestety, odbiliśmy się od tego, od czego odbijamy się niemalże od początku zajmowania się sprawą, czyli kwestii formalno-prawnych. Urząd Miasta Zgierza nie mógł wybudować trwałego muru, bo nie jest to jego teren. Zdecydowano się na zabezpieczenie terenu poprzez postawienie tabliczek informacyjnych, zainstalowaliśmy też kamerę, monitorującą dojazd do składowiska. Na ten cel wojewoda łódzki w tamtym roku przekazał ponad 16 tys. zł dotacji – wyjaśnia Dorota Gajewska z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Czytaj też, Składowisko odpadów na terenach “Boruty” w Zgierzu. “Ciężarówki wciąż przywożą odpady”
Od tygodnia na terenie po składowisku odpadów pojawiają się kolejne samozapłony.
Nasz reporter Piotr Krysztofiak wybrał się na miejsce niebezpiecznych odpadów wspólnie z Bartoszem Górskim i Krzysztofem Wojtalikiem. Posłuchajcie relacji:
Nazwa | Plik | Autor |
Bomba ekologiczna ze Zgierza ciągle “dymi | audio (m4a) audio (oga) |
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |