Co dalej z Narodowym Centrum Kultury Filmowej w Łodzi?
Dalszy los powstającego w Łodzi Narodowego Centrum Kultury Filmowej jest niepewny. Wszystko przez nierozstrzygnięty przetarg na wyposażenie centrum, który został aż pięciokrotnie przeszacowany.

Z szacunków miasta, które miało przystosować pomieszczenia w elektrociepłowni EC1 do przyjęcia wystaw, wynikało że koszt przedsięwzięcia wyniesie niespełna 10 milionów złotych. Tymczasem cena z przetargu to prawie 60 milionów. Zaniepokojone o przyszłość inwestycji jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które współfinansuje inwestycję. – Łódź w dokumentach aplikacyjnych zapewniało, że wnętrza EC1 są gotowe do wprowadzenia wystawy i udostępnienia jej zwiedzającym. Tymczasem okazało się, że budynek wymaga adaptacji, której koszt jest pięć razy wyższy niż zakładał projekt opracowany przez miasto – wyjaśnia Anna Bocian, rzecznik ministerstwa.
-Przetarg na zakup sprzętu i wyposażenia finansowane ze środków programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko powiązano, bez wiedzy Ministerstwa, z trzema innymi projektami w jedno postępowanie – dodaje Bocian.
Czytaj też, oświadczenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie NCKF w Łodzi
Ministerstwo Kultury na inwestycje w NCKF przekazało 26 milionów złotych. Tymczasem miasto przekonuje, że nic przed ministerstwem nie ukrywało, a powodem tak wysokiej ceny w przetargu nie jest połączenie projektów, a warunki rynkowe. Jak przekonuje wiceprezydent miasta Krzysztof Piątkowski, takie problemy mają wszystkie inwestycje.- Taka jest koniunktura, że prawie każde postępowanie kończy się rozwiązaniem dużo bardziej kosztownym niż szacunek przygotowany wcześniej. Zdarzają nam się wyniki postępowań, które przekraczają o 100, o 200 procent. To jest pewną normą, na którą nie mamy wpływu. Tak się obecnie zachowuje rynek.
Inaczej sytuację ocenia Włodziemierz Tomaszewski. Jego zdaniem winna jest zmiana pierwotnego wykorzystania EC1. – Pierwsze założenia nie zostały spełnione. Tam miały być obiekty służące kulturze filmowej w różnych wymiarach, m.in. miało być studio Davida Lyncha. Z tamtego zrezygnowano i próbowano coś w zamian. Widać jednak, że dostosowanie do nowych funkcji okazuje się, że wymagałoby też ingerencji budowlanej w obiekt. Na to zabrakło prawdopodobnie tych pieniędzy.
Władze Łodzi się z tym nie zgadzają. Uważają, że to nie tylko łódzki problem. – Nie jest to nasz problem, tylko problem ogólnopolski. Fakt, że projekt musiałby się skończyć w 2020 roku znacznie podraża inwestycję. Jeśli minister zgodzi się na naszą propozycję przedłużenia czasu do 2023 roku, łatwiej będzie znaleźć wykonawcę za rozsądną cenę – przekonuje wiceprezydent Piątkowski.
Ministerstwo przedłużyło na razie czas o rok. Deklaruje jednak, że może przedłużyć go do 2023 roku, ale oczekuje, że władze Łodzi wywiążą się ze zobowiązań złożonych we wniosku aplikacyjnym.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |