Joński uważa, że jeżeli na razie nie stać Łodzi na zapewnienie darmowych obiadów we wszystkich szkołach podstawowych, to lepiej wprowadzić takie rozwiązanie w części placówek, a nie przeznaczać tak duże środki na ekspertyzę i analizę całego projektu przez zewnętrzną firmę.- Prawie pół miliona zł to jest 50 tysięcy obiadów, więc gdybyśmy zapytali łodzian, co powinniśmy zrobić, to wydaje mi się, że zdecydowana większość powiedziałaby, żeby wydać to na obiady, niż na ten audyt. Wtedy można przetestować faktyczne potrzeby, zainteresowanie. Bez problemu moglibyśmy wybrać kilka szkół w Łodzi, w których byśmy przetestowali, jakim by to się cieszyło zainteresowaniem – przekonuje Joński.

Czytaj też, Ostatni dzień rekrutacji do szkół podstawowych. Dziecko można jednak zapisać w każdej chwili

Władze Łodzi, które w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej obiecywały wprowadzenie darmowych posiłków w szkołach podstawowych teraz twierdzą, że nie jest to możliwe. Tłumaczą, że najważniejszym problemem są przede wszystkim niedostosowane stołówki i brak zaplecza kuchennego w większości placówek.