Oficer dyżury straży pożarnej w Zduńskiej Woli odebrał zgłoszenie od osoby, która twierdziła, że na dnie budowanej studni leży człowiek. Strażacy, z głębokości około 5 metrów, wydobyli mężczyznę, który, co potwierdził lekarz, już nie żył. – Dokonano pomiarów gazów trujących w wykopie – informuje rzecznik prasowy komendy powiatowej PSP w Zduńskiej Woli, Michał Mirowski. – Najczęstszą przyczyną w takich przypadkach jest po prostu brak tlenu, ponieważ człowiek zużyje tlen, a nie ma wymiany. Najczęściej przy takich pracach używa się lampy karbidowej, gdy płomień zgaśnie, znaczy, że tlen się kończy i trzeba wychodzić z wykopu – wyjaśnia.

Nie wiadomo jak długo mężczyzna przebywał w wykopie. Na dnie studni było dopiero około 30 cm wody.