Władze Łodzi domagają się zapłaty za rządową reformę oświaty
Władze Łodzi złożą we wtorek 21.05 w Ministerstwie Finansów przedsądowe wezwanie do zapłaty za rządową reformę oświaty. Zdaniem łódzkich samorządowców miasto musiało dopłacić do reformy, mimo że miała być ona bezkosztowa. Z podobnym wezwaniami występują również władze innych polskich miast.

Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela mówi, że to pierwsze z kilku wezwań. To opiewa na kwotę 2,3 mln złotych. – To są wydatki na dostosowanie klaso-pracowni w szkołach podstawowych, w 7 i 8 klasie. Te wydatki związane są z odprawami dla zwalnianych nauczycieli, na które nie dostaliśmy pieniędzy z budżetu MinisterstwaEdukacji Narodowej – mówi wiceprezydent.
Radny Prawa i Sprawiedliwości Radosław Marzec odpowiada, że władze Łodzi powinny się liczyć z dodatkowymi wydatkami. – Radni PiS ostrzegali na etapie podejmowania decyzji przez Radę Miejską. Jeśli sieć szkół nie została przyjęta, założenie było takie, że samorząd łódzki nie otrzyma zwrotu środków za reformę. Niestety radni PiS nie zostali wysłuchani i stąd teraz mamy ten rachunek – dodaje.
Tomasz Trela zapowiedział skierowanie sprawy do sądu w przypadku, gdy Ministerstwo Finansów nie zapłaci kwoty, o którą wnioskują władze Łodzi.
Władze Łodzi wywiązały się z deklaracji wobec szkół i utrzymały budżety placówek na pierwotnym poziomie, mimo trwającego w kwietniu strajku nauczycieli. Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela przypomina, że miasto nie miało wypłacać dodatkowych pieniędzy szkołom. – Nie było deklaracji, że będą wypłacane pieniądze za czas strajków, a że budżety szkół nie zostaną pomniejszone o kwoty niewypłacone nauczycielom. Ta deklaracja została dotrzymana. O dysponowaniu tymi pieniędzmi dzisiaj decydują już dyrektorzy szkół – mówi Tomasz Trela.
To dyrektorzy zadecydują czy pieniądze trafią do nauczycieli, czy zostaną przeznaczone na inny cel.Strajk nauczycieli został zawieszony 27 kwietnia do września tego roku.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z PIOTRKOWA TRYBUNALSKIEGO |