Sprawa napaści na studentkę łódzkiej filmówki. Czy kamery policyjne były wyłączone?
Policjanci, którzy interweniowali przy pobiciu i próbie gwałtu na 23-letniej studentce łódzkiej filmówki, nie włączyli swoich kamer, które powinny rejestrować każde ich działanie. Tak wynika z dotychczasowych ustaleń prokuratury.
Studentka, która została napadnięta w lutym tego roku, po całym zajściu, na portalu społecznościowym, opisała zdarzenie, w tym także, jej zdaniem, nieprofesjonalne zachowanie policjantów.
Przeczytaj więcej o napaści na studentkę łódzkiej Szkoły Filmowej
Odpowiedź na pytanie, czy policjanci zareagowali prawidłowo przy okazji interwencji mogłyby dać nagrania z kamer, które funkcjonariusze noszą na swoich mundurach. Niestety prokuratura nie otrzymała nagrań. Jak tłumaczyła policja – przez zbieg okoliczności i wyczerpanie baterii w obu urządzeniach.
Prokuratura jednak postanowiła zbadać kamery. -Z danych, które uzyskaliśmy, wynika, że podczas interwencji kamery pracowały w trybie buforowania. Oznacza to, że nie dochodziło do zapisu obrazu – mówi prokurator Krzysztof Kopania.
Ale kamery działały i mogły nagrywać. Najprawdopodobniej nie zostały jednak włączone. -Baterie wyczerpywały się, niemniej uruchomienie funkcji zapisu doprowadziłoby do zarejestrowania obraz na bieżąco i 30 sekund wstecz – dodaje Kopania.
Zobacz też: Jest areszt dla 29-latka podejrzanego o napaść na studentkę łódzkiej filmówki
Wszystko więc wskazuje na to, że policjanci nie uruchomili nagrywania. Prokuratura próbuje teraz ustalić szczegóły związane z interwencją policyjną.
Przypomnijmy, że w sprawie napadu na studentkę toczą się dwa postępowania – przeciwko sprawcy, który feralnej nocy zaatakował jeszcze dwie inne kobiety w centrum Łodzi, a także właśnie śledztwo, które ma wyjaśnić prawidłowość zachowania funkcjonariuszy.
Czytaj też: Jak powinny zachować się służby podczas interwencji ws. napaści?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |