Stolik dla dzieci w łódzkiej Radzie Miejskiej
Część łódzkich radnych, ze względu na strajk nauczycieli, przyszła na posiedzenie Rady Miejskiej ze swoimi dziećmi. Biuro Rady przygotowało dla najmłodszych specjalny stolik, który stanął tuż przed stołem prezydialnym.
Od razu stał się on powodem do kontrowersji. Radni PiS przekonują, że to element rozgrywki politycznej. Radny Radosław Marzec zwraca uwagę, że kącik dla dzieci jest w Urzędzie Miasta cały czas i nie ma nic dziwnego w tym, że radni przyprowadzają swoje pociechy na posiedzenia, zastanawia go jednak miejsce, w którym kącik został urządzony tym razem. – Kącik dla dzieci był cały czas, nie jest to dla radnych żadna nowość, tylko teraz mam wrażenie, że koalicja rządząca próbuje grać tymi dziećmi. Nie powinniśmy spraw dorosłych rozgrywać kosztem dzieci. Teraz koalicja rządząca próbuje problem wyostrzyć i pokazać, że on jest. Nie jest to potrzebne.
Jednak, jak przekonuje radny PO Mateusz Walasek, który na sesję przyszedł z synem, zarzuty opozycji są absurdalne, a stolik został ustawiony w taki sposób, który pozwala rodzicom pilnować swoich dzieci. – Przyprowadziłem syna, bo nie powinien sam siedzieć w domu. Miejsce, które znalazł przewodniczący jest, oczywiście, decyzją przewodniczącego, bo to on organizuje sesje, ale – powiem szczerze – mnie jest wygodniej, że widzę dziecko i nie muszę się za nim oglądać. To jest uzasadnienie, że one są na widoku i pod lepszą opieką.
Na sesji pojawiła się dzisiaj szóstka dzieci.