Problem ma już swoją historię. Kilka lat temu pracowały w pogotowiu, zresztą nadal pracują, nie tylko osoby zatrudnione na umowie o pracę, ale także zatrudnione przez zewnętrzne firmy, lub na podstawie kontraktu czy umowy zlecenia. To jest legalny i dla części dyrektorów placówek medycznych, jedyny sposób na pozyskanie brakujących lekarzy, pielęgniarek czy ratowników medycznych.

Bogusław Tyka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego zaznacza: – Jesteśmy jedyną stacją w Polsce, w której 80 procent personelu to personel zatrudniony na etaty. Pozostałe elementy są uzupełniane z innych form zatrudnienia.Dlaczego? Po prostu nie mamy chętnych do pracy.

Pojawia się jednak problem – kto powinien odprowadzić składki ZUS za pracowników nie pracujących w ramach umowy o pracę. Zdaniem ZUS dyrektor placówki, zdaniem wielu dyrektorów takich podmiotów – firma zewnętrzna, która ich zatrudnia lub oni sami, jeżeli pracują na kontrakcie. Problem dotyczy 2014 i 2015 roku.

Okazało się – mówi Bogusław Tyka, – że firma zewnętrzna, która zatrudniała pracowników, odprowadzała tylko tzw. zdrowotną część składkiiw tej chwili ZUS oczekuje od nas, żebyśmy uzupełnili całą składkę i jeszcze raz zapłacili też składkę zdrowotną.

Sprawa wbrew pozorom nie jest jednoznaczna, a w podobnej sytuacji są lub były inne placówki medyczne.

Problem jest jednak znacznie szerszy. Zdaniem eksperta Krzysztofa Suszka Fundacji Medycznej, z którym na antenie Radia Łódź rozmawiała Dorota Matyjasik, kadra zarządzająca w ochronie zdrowia dzisiaj mierzy się z ogromnym wyzwaniem. – Tak naprawdę to są dwa ogromne wyzwania, pierwsze związane z brakami kadrowymi i to naprawdę jest ogromne wyzwanie, a drugie jest związane z finansami. Są szpitale powiatowe i to w naszym województwie, które wydają dziewięćdziesiąt kilka procent budżetu na płace – dodaje Krzysztof Suszek.

Spór pogotowia z ZUS jest na etapie wyjaśniania. Bacznie obserwują go inne placówki zatrudniające pracowników na kontraktach.