Łódź przyłącza się do pozwu zbiorowego przeciwko ministerstwu edukacji
Pozew składa Unia Metropolii Polskich. Chodzi o zwrot pieniędzy za reformę edukacji. Jak wylicza łódzki samorząd – koszty, który musi ponieść miasto na realizację planów ministerstwa szacowane są na 20 milionów złotych.
Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela wyjaśnia, że te pieniądze samorząd musi wydać z własnego budżetu. – 20 mln zł w budżecie, nawet tak dużego miasta jak Łódź, to bardzo duże pieniądze. Występowaliśmy kilkukrotnie do pani minister Zalewskiej o zwrot poniesionych kosztów. Niestety za każdym razem dostajemy odpowiedź odmowną – tłumaczy wiceprezydent.
Złożenie pozwu jest inicjatywą samorządu warszawskiego, do którego przyłączyło się 12 miast. Łódzka opozycja podkreśla, że Łódź nie dostała pieniędzy na reformę edukacji, ponieważ nie przyjęła tak zwanej spec-uchwały o nowej siatce szkół, która gwarantowała finansowanie reformy z ministerstwa.
Z kolei radny PiS Kamil Jeziorski jest przekonany, że złożenie pozwu to akcja czysto polityczna. – Ma wyrobić ona w rodzicach polskich uczniów przekonanie, że z edukacją dzieje się coś złego. Większość Polaków opowiedziała się za szkołą podstawową złożoną z ośmiu klas i rząd Prawa i Sprawiedliwości realizuje swój program. Cała histeria, którą wokół buduje wiceprezydent Trela to czysta akcja polityczna – dodaje.
Pozew przeciwko ministerstwu ma trafić do sądu w kwietniu.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |