Łódzkie szpitale pękają w szwach
Wzrost zachorowań i sezon grypowy to jedne z przyczyn przepełnienia w łódzkich szpitalach. W weekendy do izby przyjęć placówki przy ul. Żeromskiego karetki podjeżdżają nawet sto razy. Jak mówi Monika Domarecka, dyrektor kilku szpitali uniwersyteckich w Łodzi, każdy pacjent ze wskazaniem do hospitalizacji musi być przyjęty.
– CKD pęka w szwach, szczególnie interna, WAM to już szczególnie, ponieważ to ulubione miejsce do przywożenia przez pogotowie pacjentów z różnymi sytuacjami, np. z ostrym brzuchem, a także problemami neurologicznymi i neurochirurgicznymi, i po urazach. W związku z powyższym tamta izba przyjęć jest wyjątkową izbą, w weekend potrafi być ok. 100 karetek – wyjaśnia dyrektor Domarecka.
Jak dodaje,po przyjęciu pacjenta zdarza się, że trzeba dla niego znaleźć miejsce w innym szpitalu. Placówki ściśle ze sobą współpracują.- Jeśli jest wskazanie do hospitalizacji, a tego miejsca u nas w szpitalu nie ma i już jest tak dużo tych pacjentów, że byłoby to dużym zagrożeniem i dla pacjentów, i dla personelu, to musimy szukać miejsca w naszych szpitalach w okolicy. Dyżurny musi wydzwonić wszystkie miejsca i zapytać, czy miejsce dla takiej osoby się znajdzie.
Przepełnienia nie ma w dziecięcym szpitalu przy ul. Spornej. Innym placówkom pomagają w trudnej sytuacji szpitale na Stokach i przy pl. Hallera.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |