Prezes bełchatowskiego PKS Sebastian Brózda tłumaczył, że na spadek rentowności wpłynęła nie tylko mała liczba pasażerów, ale także rosnące koszty i konkurencja. – Kursy nie pokrywały tak naprawdę utrzymania pracownika. Dalsza realizacja kursów była bardzo trudna. Frekwencja była na poziomie od sześciu do ośmiu pasażerów podczas jednego kursu. Nawet przy małym busie nie byliśmy w stanie kontynuować przejazdów na tej trasie – powiedział Brózda.

Usługi bełchatowskiego PKS były od jakiegoś czasu ograniczane do dwóch w ciągu dnia.Po rezygnacji PKS na wspomnianej trasie pozostaje jeden przewoźnik – to prywatna firma, która świadczy dowozy minibusami. Mieszkańcy obu miast, z którymi rozmawiała nasza reporterka, są rozżaleni.- Transport powinien być lepiej zorganizowany, bo dużo ludzi przyjeżdża z Bełchatowa do Piotrkowa do pracy, ale także odwrotnie, wielu mieszkańców Piotrkowa dojeżdża do pracy do Bełchatowa – stwierdziła jedna z mieszkanek Bełchatowa.

Być może likwidacja linii Bełchatów-Piotrków Trybunalski to nie koniec. Sebastian Brózda zdradza, że ważą się losy kilku kolejnych. – To: Bełchatów-Częstochowa-Kraków, Bełchatów-Szczerców-Pajęczno, Bełchatów-Rożniatowice-Zelów czy Bełchatów-Kamieńsk-Radomsko – dodał Brózda.

Prezes bełchatowskiego PKS chce rozmawiać z poszczególnymi samorządami na temat kursów. – Samorządy powinny dostrzec, że to nie tylko problem PKS-u i samorządu powiatowego, ale też samorządów gminnych, które powinny zabezpieczyć publiczny transport zbiorowy – stwierdził.

Na razie mieszkańcom Piotrkowa Trybunalskiego czy Bełchatowa pozostaje podróż minibusami.

Posłuchaj i dowiedz się więcej: