W ostatnich latach mecze sparingowe ŁKS-u Łódź z GKS-em Bełchatów stały się już niemal tradycją. W poprzednich dwóch kibice oglądali remisy 0:0 i 2:2. W sobotę (26 stycznia) na boisku przy ul. Minerskiej w Łodzi strzelanie rozpoczął Łukasz Sekulski. Nowy napastnik gospodarzy trafił w 28. minucie.

Jeszcze przed przerwą wyrównał Wiktor Putin, przypominając się fanom biało-czerwono-białych. Przed niespełna trzema laty to właśnie ten zawodnik przysporzył kibiców ŁKS-u niemal o palpitacje serc. Wtedy wyrównał losy rywalizacji swojej ówczesnej drużyny Energii Kozienice z łodzianami w 79. minucie. Mogło to oznaczać spadek ełkaesiaków do IV ligi. Cztery minuty później za sprawą Adama Patory wszyscy odetchnęli z ulgą. ŁKS się utrzymał, a teraz gra już w I lidze, walcząc o awans do ekstraklasy.

Tym razem nie mogło być aż takich nerwów, choć spotkanie zakończyło się po myśli bełchatowian. Pozmianie stron padła tylko jedna bramka. Jej autorem był Dawid Kocyła i GKS wygrał 2:1.