Atak nożownika na prezydenta Gdańska. Podobna historia wydarzyła się także w Łodzi
– W każdej chwili może w Polsce dojść do kolejnego takiego wypadku, bo są ludzie, środowiska polityczne, budujące swoją pozycję na emocjach, na chorych, złych emocjach – to słowa wicepremiera Piotra Glińskiego, które nie odnoszą się do niedzielnych wydarzeń w Gdańsku, kiedy to popierany przez Koalicję Obywatelską prezydent miasta Paweł Adamowicz został śmiertelnie ugodzony nożem w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, tylko zostały wypowiedziane podczas jednej z uroczystości rocznicowych upamiętniających zdarzenia mające miejsce w Łodzi – zabójstwo asystenta europosła Prawa i Sprawiedliwości Janusza Wojciechowskiego.

19 października 2010 roku do łódzkiego biura poselskiego wtargnął uzbrojony mężczyzna. W pomieszczeniach znajdowało się pięć osób, w tym asystent Marek Rosiak. Według świadków napastnik od razu go zaatakował oddając strzały z broni palnej. Cztery kule dosięgły Marka Rosiaka powodując natychmiastową śmierć. Sprawca nie zdołał przeładować magazynka, ale używając paralizatora i noża zaatakował także, znajdującego się w tym samym pomieszczeniu, Pawła Kowalskiego.
Według świadków, w czasie ataku napastnik miał krzyczeć, że nienawidzi PiS i chce zabić Jarosława Kaczyńskiego. Został obezwładniony i ujęty przez wezwanych na miejsce strażników miejskich.
Zamachowcem okazał się urodzony w 1948 roku mieszkaniec Częstochowy Ryszard Cyba. W trakcie procesu uznano, że działał z pobudek politycznych. 20 grudnia 2011 roku Ryszard Cyba został skazany na karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie po 30 latach. Sąd stwierdził, że “Cybę cechuje postawa silnie egoistyczna i egocentryczna, a inne osoby traktuje przedmiotowo i nie akceptuje odmiennych poglądów: jego procesy myślenia charakteryzują się dużą dozą prymitywizmu”.
W 6. rocznicę tego zdarzenia podczas składania kwiatów pod tablicą upamiętniającą to tragiczne wydarzenie, wicepremier Piotr Gliński podkreślał, że to morderstwo było efektem mowy nienawiści. – Niestety, pan Rosiak padł ofiarą człowieka, który uległ tym emocjom, tej mowie nienawiści. W każdej chwili może w Polsce dojść do kolejnego takiego wypadku, bo są ludzie, środowiska polityczne, budujące swoją pozycję na emocjach, na chorych, złych emocjach – nie ukrywał wicepremier. – Jesteśmy tu, żeby pamiętać i żeby to nigdy się nie powtórzyło.
Pełna solidarność z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Stop agresji i nienawiści – napisał wicepremier Gliński 13 stycznia 2019 roku, po tragicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce podczas 27. finału WOŚP w Gdańsku. Podczas happeningu “Światełko do nieba” na scenę na której znajdował się m.in. prezydent Adamowicz wbiegł 27-letni mężczyzna i ugodził prezydenta ostrym narzędziem. Świadkowie opowiadają, że napastnik przez chwilę był jeszcze na scenie. – On się cieszył, że to zrobił. To było widać. To nie był taki agresywny człowiek, który wbiega, coś robi i zaraz ucieka. On po prostu chlubił się tym, co zrobił – mówiła Polskiej Agencji Prasowej kobieta, która była świadkiem zdarzenia.
Ponadto, z analizy filmów, które zarejestrowały zdarzenie wynika, że mężczyzna, zanim obezwładnili go ochroniarze, krzyczał z sceny: “Halo, halo. Nazywam się Stefan, siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz”.
27-latek został obezwładniony, zatrzymany przez policję i przewieziony na przesłuchanie; prezydent Gdańska zmarł w szpitalu.Atak potępiły najważniejsze osoby w państwie, m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński.
Zwykle różnimy się z Panem Prezydentem Pawłem Adamowiczem w poglądach, jak powinny być prowadzone sprawy publiczne i sprawy Polski, ale dziś bezwarunkowo jestem z Nim i Jego Bliskimi, tak, jak – mam nadzieję -wszyscy nasi Rodacy. Modlę się o Jego powrót do zdrowia i pełni sił.
Andrzej Duda (@AndrzejDuda) 13 stycznia 2019