Po wznowieniu protestu ratowników medycznych, mniej karetek może wyjechać na ulice
Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Służb Ratowniczych Paweł Horoszczak, który był gościem Radia Łódź, przekonuje, że na taką formę protestu pozwalają kontrakty w ramach których zatrudniani są ratownicy.

– 50 procent ratowników pracuje na umowy kontraktowe, w których jest klauzula mówiąca o tym, że pracownik musi przyjść do pracy na 1 do 3 dyżurów. Są województwa, gdzie obowiązują tylko umowy kontraktowe. Może się okazać więc, że będą takie województwa, w których nie wyjedzie połowa karetek – mówi Paweł Horoszczak.
Inna sytuacja jest w Łodzi i w województwie łódzkim, gdzie większość ratowników jest zatrudnionych na etatach. Nie oznacza to jednak, że protest nie przybierze tu innej formy. – Wszystko zależy od ludzi, którzy mogą iść na zwolnienie z przemęczenia, albo iść oddać krew i wziąć dzień wolnego – dodaje szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Służb Ratowniczych.
Ratownicy medyczni domagają się realizacji postanowień porozumienia zawartego w ubiegłym roku. Chodzi o podwyżkę, która obejmie wszystkich ratowników – także tych pracujących w szpitalach, czy jeżdżących w karetkach transportowych. Na 24 sierpnia zaplanowano spotkanie ratowników z ministrem zdrowia. Po nimzapadnie ostateczna decyzja o formie protestu.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |