Kozłowski o opłatach na autostradach i rozwoju sieci polskich dróg
Wbrew planom, w listopadzie, nie zostaną wprowadzone opłaty na autostradach państwowych – podaje dziennik Rzeczpospolita. Od 3 listopada nadzór nad systemem poboru opłat przejmie Inspekcja Transportu Drogowego, ale ministerstwo infrastruktury nie potrafi określić, od kiedy można by zacząć pobierać opłaty od samochodów osobowych. Zdaniem profesora Remigiusza Kozłowskiego, logistyka z Uniwersytetu Łódzkiego, który był gościem Radia Łódź, to z jednej strony dobra informacja dla kierowców, ale gorsza dla rozwoju sieci polskich dróg.
– Ten kij ma dwa końce. Rzeczywiście, ustawienie i uruchomienie bramek spowodowałoby straszne korki, co jakby kłóci się z samą ideą autostrady, która ma przynosić duży ruch samochodów w możliwie krótkim czasie. Ale z drugiej strony, brak bramek, oznacza brak przychodów, które pozwoliłyby na budowanie kolejnych odcinków. Musimy pamiętać, że tych dróg nadal sporo u nas brakuje. Pieniądze można również przeznaczać na ich utrzymanie.
Jak dodaje profesor Kozłowski, nie ma jednak wątpliwości, że opłaty za autostrady, prędzej czy później, zostaną wprowadzone.
– Tak naprawdę jesteśmy teraz w górnej fazie wzrostu gospodarczego, więc możemy sobie pozwolić na bezpłatne korzystanie z tych dróg. Natomiast, z całą pewnością, w momencie, kiedy gospodarka trochę spowolni, to do tych opłat na pewno wrócimy. Są one nieuniknione.
Brak opłat nie oznacza jednak, że znikną korki na autostradach, na których już funkcjonują bramki. Zdaniem profesora Kozłowskiego, żeby pozbyć się tego problemu, należy wprowadzić elektroniczny system dla samochodów osobowych, podobny do obecnie funkcjonującego systemu viaTOLL.