“10 przekazań” w naprawdę dobrym stylu. Udany debiut sceniczny Piotra Rogósza z zespołem [GALERIA ZDJĘC]
Skądś znam ten głos Czy to nie on prowadził kiedyś programy radiowe? Czy to nie on zapowiada czasem imprezy plenerowe? A teraz siedzi z gitarą i śpiewa? Przechodnie, którzy 1 sierpnia po godz. 20 spacerowali po ul. Piotrkowskiej w pobliżu pasażu Rubinsteina zatrzymywali się, aby przekonać się, cóż takiego dzieje się na scenie w ramach cyklu Piotrkowska kameralnie.
A jak już stanęli, to usłyszeli utwory z pierwszej płyty Piotra Rogószazatytułowanej 10 przekazań, wydanej w lipcu 2017 roku. Napisałem ją dla moich synów. Ma być przekazem ojcowskich wartości, dobrą radą, może pomocą lub przestrogą w ich własnej drodze. Nie wiem, czy będzie im potrzebna, ale musiała powstać z szacunku dla naszych dzieci – napisał autor, wyjaśniając przyczyny powstania debiutanckiego albumu.
I choć sam wokalista deklarował stres i zdenerwowanie, to bez wątpienia doświadczenie radiowe i sceniczne bardzo mu tego dnia pomagało. Widać i słychać było luz i swobodę, z jaką nie tylko śpiewał, ale także opowiadał o sobie, sztuce oraz towarzyszących mu muzykach. Artysta idealnie wpasował się w klimat muzycznego pasażu przy ulicy Piotrkowskiej: całość brzmiała, jak nienachalna pogadanka doświadczonego faceta okraszona niezbyt rozbudowaną, ale absolutnie wystarczającą nutą: wokalem czystym i nienagannym, a akompaniamentem dopracowanym i precyzyjnym.
Odnoszę wrażenie, że to nie tylko moje zdanie, a ci, którzy przystanęli tego wieczoru na Piotrkowskiej chyba nie żałowali. Nietrudno było zauważyć, że liczba osób zgromadzona w pasażu pod koniec koncertu była większa, niż na początku. To niewątpliwy sukces, albowiem przyciągnąć uwagę osób spacerujących w upalny wieczór po Piotrkowskiej, ba! spowodować, aby się zatrzymali nie tylko na kilkanaście sekund, ale aby wytrwali do końca występu to sztuka niełatwa. A Piotrowi Rogószowi wraz z zespołem (Paweł Stępnik – gitara, Marcin Płuciennik – bas) to się po prostu udało.