16 tysięcy złotych za odholowanie samochodu spod miejskiego szpitala
Taką kwotę musi zapłacić łodzianin, który w ubiegłym roku pożyczonym od sąsiada autem przywiózł żonę do szpitala i zostawił je w niedozwolonym miejscu. Pomoc w tej sprawie zaoferował poseł Waldemar Buda.
Po 20 minutach samochód został odholowany. Co prawda straż miejska, po wyjaśnieniach pana Józefa, anulowała mandat, ale za odholowanie musiał zapłacić. Jak wyjaśnia aż 500 złotych to kwota ponad jego możliwości. – To dla mnie ogromna kwota. Dla mnie to był płacz. Byłem zarejestrowany w Powiatowym Urzędzie Pracy, bez prawa do zasiłku. Po 49 latach pracy dostałem emeryturę w wysokości 895 zł. Żona od ponad 20 lat choruje na cukrzycę, leki są bardzo drogi i ledwo wiążemy koniec z końcem – dodaje pan Józef.
Mężczyzna próbował odwoływać się w sprawie mandatu, alekolejni urzędnicy odmawiali pomocy. Sprawą zajął się łódzki poseł Waldemar Buda, którzy przekonuje, że działanie Urzędu Miasta w tym przypadku jest całkowicie niezrozumiałe, bo generowany jest dług, którego nigdy nie uda się ściągnąć. – Przeciąganie tego stanu doprowadzi do tego, że samochód zostanie odebrany, ale nie panu Józefowi, a jego sąsiadowi. Ta opłata będzie rosła i sprawi, że pan będzie miał problemy z mieszkaniem, problemy egzystencjalne i być może z komornikiem – mówi poseł Buda.
Jak wyjaśniają urzędnicy ustawa jest skonstruowana tak, że opłaty za odholowanie nie można umorzyć, anulować, ani rozłożyć na raty. Dług z każdym dniem rośnie w tempie prawie 40 złotych dziennie. Zarząd Dróg i Transportu z kolei planuje sprzedać odholowany samochód ponieważ nikt go nie odbiera.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |