Czy będą polityczne konsekwencje pożaru składowiska odpadów w Zgierzu?
Politycy partii Razem domagają się dymisji starosty zgierskiego Bogdana Jaroty.

Na wysypisku składowanych było około 50 tysięcy ton odpadków między innymi z Anglii i Włoch. Od końca kwietnia na składowanie nie było zezwolenia. Jednak według Mateusz Mirysa z Zarządu Krajowego Razem, a prywatnie mieszkańca Zgierza, wcześniejsze zezwolenie też nie powinno być wydane.
– Nie może być tak, żeby władze publiczne nie ponosiły odpowiedzialności w tej sytuacji – potężnego kataklizmu i porażki powiatu. To Starostwo Powiatowe wydało pozwolenie na prowadzenie tego składowiska i to starosta powiatu powinien jako pierwszy ponieść konsekwencje i złożyć dymisję. To kwestia podstawowej przyzwoitości. Przez wiele lat przerzucano się odpowiedzialnością i ignorowanie tego problemu, a teraz konsekwencje ponosimy wszyscy – mówi Mateusz Mirys.
W sobotę, po pierwszym posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, który zebrał się na miejscu pożaru, starosta zgierski Bogdan Jarota tłumaczył, że nie było przesłanek, by nie wydać zezwolenia na składowanie odpadów na terenie Boruty. – Jeżeli wszystkie dokumenty są zgodne, to wydajemy zezwolenie na ich podstawie. Spółka wywiązała się z tych dokumentów, zgodnie z przeznaczeniem tego terenu. Stwierdziliśmy, że nie było żadnych przeciwwskazań, aby nie wydać pozwolenia. Trudno określić, czy dana firma jest wiarygodna czy nie, w momencie, kiedy zaczyna ona dopiero funkcjonować. Koncesja obejmowała jeden rok i w ciągu tego roku działali – mówi Bogdan Jarota.
Dziś z firmą, która odpowiada za transport i składowanie odpadów w Zgierzu nie ma kontaktu. Jej przedstawiciele najprawdopodobniej przebywają za granicą. Pożar na składowisku odpadów w Zgierzu wybuchł wieczorem, w piątek 25 maja. Strażacy twierdzą, że uda się go ugasić najprawdopodobniej we wtorek.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI ZE ZGIERZA |