Wysokie ceny paliw na pewno wpłyną na podwyżkę cen żywności, a także usług uważa ekonomista, prof. Michał Mackiewicz z Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem nie należy jednak wpadać w panikę, ponieważ złotówce nie grozi zbyt duża inflacja. Jak tłumaczy, wzrost cen nie musi być nawet wyraźnie odczuwalny. – Cena paliwa to ważny składnik ceny praktycznie wszystkiego, w związku z tym to się – prędzej czy później – przełoży na wzrost cen w sklepach, chociaż nie przesadzałbym w wielkością tego wzrostu, to parę procent – może jeden, może dwa, może trzy. W większości przypadków tego w ogóle nie zauważymy, ale średni poziom cen, oczywiście, że się dostosuje.

Niewykluczone jednak, że wzrost cen paliwa może doprowadzić do reakcji Rady Polityki Pieniężnej. – Inflacja dotychczas nie rosła między innymi właśnie dlatego, że paliwa taniały, albo przynajmniej zachowywały się przyzwoicie. Natomiast w momencie, kiedy ona przestają się zachowywać przyzwoicie, to to się zaczyna odbijać na inflacji. Natomiast myślę, że przeciętny Kowalski może spać spokojnie i martwić się zupełnie innymi rzeczami, niż tym, że cena kefiru wzrośnie o 3 grosze na kubeczku.

Ceny na stacjach paliw są najwyższe od kilku lat. Za litr benzyny 95-oktanowej w niektórych miejscach trzeba zapłacić nawet ponad 5 złotych.