Jak wyjaśnia przewodniczący łódzkiego KOD-u Mirosław Michalski, to próba zjednoczenia wielu rozdrobnionych ruchów prodemokratycznych. – Byliśmy przekonani, że start w wyborach samorządowych przez rozdrobnione organizacje i stowarzyszenia powodowałby, że przy urnach pojawiłoby się mniej wyborców. Społeczeństwo polskie jest już zmęczone podziałami, polityczną walką i oczekuje pojawienia się siły, która jest zwarta – dodał Mirosław Michalski.

Na razie nie wiadomo, czy deklaracja będzie początkiem szerszej współpracy politycznej podczas wyborów, np. przy tworzeniu wspólnych list.Zdaniem politologa z Uniwersytetu Łódzkiego dr Michała Klonowskiego nie można tego wykluczyć. – Szansa na wspólną listę wyborczą istnieje, ponieważ kilka z tych ugrupowań, które podpisały deklarację, ma tu trochę do ugrania. Platforma boi się tego, że nie uzyska większości, .Nowoczesna nie ma mocnych liderów lokalnych, więc jest to forma zabezpieczenia się przed ewentualną porażką. Podobnie myśli PSL i SLD – dodaje politolog.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości z rezerwą podchodzą do podpisanej deklaracji. Zdaniem rzecznika klubu radnych PiS w łódzkiej Radzie Miejskiej Łukasza Magina, to pomysł na poszerzenie elektoratu dla prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, która została skazana za poświadczenie nieprawdy i boryka się z problemami wizerunkowymi.

Posłuchaj relacji naszego reportera i dowiedz się więcej: