Trapezowe Wojaże – polonezem przez Afrykę. Podróżnicy z Bełchatowa w drodze powrotnej do Polski
Anita i Piotr, którzy jesienią wybrali się polonezem na wyprawę do Afryki, wracają już do kraju. Para o której mówiliśmy i pisaliśmy w listopadzie na starcie wyprawy, przejechała przez 11 państw. Tuż po Sylwestrze osiągnęła cel swojej podróży – Wybrzeże Kości Słoniowej.

Anita i Piotr przyznają, że podczas podróży przygód im nie brakowało. Na pewno w ich pamięci na długo zapadną liczne policyjne kontrole. – W Bamako w Mali policja przywitała nas w tradycyjny sposób: zatrzymano nas do kontroli i sprawdzono, że mamy źle zabezpieczony bagaż, ponieważ na miejscach przeznaczonych do siedzenia znajdują się torby, które mogłyby polecieć na nas w razie wypadku – wspomina bełchatowianin. – Zaproponowano nam mandat, ale policjant dodał, że obędzie się bez tego, jeśli damy mu do ręki od razu 5 tys. franków. Mieliśmy przy sobie tylko 1,5 tys. franków, czyli jakieś 9-10 zł. Facet się tym zadowolił i puścił nas wolno.
To nie był koniec policyjnych przygód. Po wjechaniu do Bamako w centrum zobaczyli kolejny posterunek policji. – Też nas próbowano zatrzymać, ale na szczęście udało nam się dosyć szybko zjechać ze skrzyżowania i uciec przed gwiżdżącym policjantem, który biegł za nami – dodaje pan Piotr. – To daje taką świadomość, że jeśli nie jesteś przygotowany pod kątem dokumentów, ale masz odpowiednią kwotę pieniędzy, to wszystko załatwisz. To pokazuje, że te kraje są bardzo skorumpowane – zaznacza jego partnerka.
Ogromne wrażenie zrobiło na nich także samoWybrzeże Kości Słoniowej. Bełchatowianie tłumaczą, że to kraj wielu kontrastów: to ludzie bardzo bogaci i bardzo biedni; to świetne drogi i takie, którymi trudno dostać się z jednego miejsca do drugiego, to miejsca na wysokim poziomie i takie, które są na bakier z cywilizacją; to plaże czyste i bardzo zaniedbane i zaśmiecone.
W pierwszej galerii handlowej napotkanej po wielu godzinach podróżny chcieli zrobić zakupy i skorzystać z fastfoodowych barów. Ceny powaliły ich na kolana. – Myślisz sobie “Boże, wreszcie zrobisz normalne zakupy”, wchodzisz tam i ceny po prostu cię zabijają – opowiada pani Anita. – Okazało się, że kanapka z frytkami i jakimś napojem kosztowała 6 tys. franków, czyli jakieś 35-38 zł. Najpierw myśleliśmy, że to tylko w tym lokalu, ale okazało się, że wszędzie były podobne ceny. Butelka wody gazowanej kosztowała tysiąc franków, czyli 6,5 zł, kilogram cytryn albo pomidorów – 3 tys. franków czyli ok. 20 zł. Przy czym na targu za takie rzeczy płaci się 10 razy mniej – dodaje Piotr.
Poczciwy polonez, którym podróżuje para jest dobrze wyposażony – ma specjalną nadstawkę, dzięki której można spać na jego dachu. Para zabrała też specjalną przyczepkę, która jest i kuchnią, i szafą. Mają też specjalną turystyczną pralkę. Samochód spisuje się dobrze, choć zdarzają się problemy. Udało się go naprawić dzięki internetowi i pomocy ludzi z Polski. – Przedwczoraj mieli awarię, która unieruchomiła nas praktycznie na dobę. – Rozkręciłemkilka rzeczy w samochodzie i nawiązałem kontakt z internetową grupą miłośników samochodów FSO. Zapytałem bardziej doświadczonych o radę, co się może dziać z naszym autem. Po konsultacjach, które trwały ładnych parę godzin, udało się dojść do tego, że zawiodła kostka stacyjki.
Bełchatowianie przyznają, że ta podróż nauczyła ich pokory. – Nasz światopogląd zmienił się. Już nigdy nie będziemy narzekać na Polskę. Cieszymy się na samą myśl, że za jakiś miesiąc, albo dwa wrócimy do Polski. Będziemy mogli żyć w spokoju, korzystać z elektryczności, bieżącejwody i miejskiego ogrzewania. To są takie rzeczy, których używa się codziennie, a których się nie docenia. Nawet to, że pralka stoi w domu i można sobie zrobić w niej pranie, albo wyspać się w wygodnym łóżku. Tutaj ludzie bardzo długo nie doświadczą, za wyjątkiem tych obrzydliwie bogatych.
Nazwa | Plik | Autor |
Trapezowa podróż | audio (m4a) audio (oga) |