Lekarka pogotowia oskarżona o narażenie życia pacjentki
Prokuratura zarzuciła 70-letniej lekarce narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 32-letniej pacjentki, podczas przewożenia jej pomiędzy szpitalami w Rawie Mazowieckiej i Brzezinach.
Do zdarzenia doszło w marcu 2015 r. Pacjentka w trakcie transportu znajdowała się na wymuszonym, kontrolowanym oddechu i była pod nadzorem lekarza.
Po przyjeździe do szpitala w Brzezinach, lekarka pogotowia udała się do Izby Przyjęć pozostawiając chorą pod opieką ratownika medycznego. – W trakcie jej nieobecności, która trwała kilka minut, stan chorej uległ gwałtownemu pogorszeniu – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej. – Mimo, że obecny przy chorej ratownik medyczny podjął czynności zaradcze, spadek saturacji postępował. Z uwagi na wątpliwości co do sprawności respiratora ratownik rozpoczął wentylację ręczną. Zabiegi te nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i doszło do zatrzymania krążenia. 32-latka doznała trwałego niedotlenowego uszkodzenia układu ośrodkowego nerwowego, które doprowadziło do śpiączki mózgowej powikłanej zapaleniem płuc, w wyniku czego 26 kwietnia 2015 roku zmarła. Jak się później okazało, przyczyną komplikacji było niewłaściwe położenie rurki intubacyjnej.Całokształt dokonanych ustaleń dostarczył podstaw do stwierdzenia, że postępowanie lekarki pogotowia były nieprawidłowe i wyczerpywało znamiona błędu medycznego. Obowiązkiem lekarza nadzorującego zaintubowanego pacjenta, prowadzonego na oddechu kontrolowanym, jest sprawdzenie stanu rurki respiratora, stężenia gazów, którymi pacjent oddycha oraz monitorowanie czynności życiowych. Lekarzowi nie wolno odejść od takiego pacjenta, dopóki nie znajdzie się on w środowisku monitorowanej sali z odpowiednim wyposażeniem i fachowo zorganizowaną opieką – podkreśla Kopania.
Podczas przesłuchania, podejrzana odmówiła składania wyjaśnień. Jedynie przyznała się do błędu polegającego na opuszczeniu karetki i pacjentki. Oświadczyła, że bardzo żałuje tego co się stało i ubolewa nad zaistniałą sytuacją.
Lekarce grozi do 5 lat więzienia.