Solidarność walczy o zwolnionego związkowca
Burzliwy przebieg miała sesja Rady Miasta Radomska. W obronie związkowca Daniela Serwy wystąpił przewodniczący zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej Solidarności Waldemar Krenc.
Daniel Serwa zostałzwolniony dyscyplinarnie kilka tygodni temu z radomszczańskiego magistratu. Dzisiaj (22 listopada) na sesji tamtejszej Rady Miasta wstawił się za nim Waldemar Krenc. Szef Solidarności z regionu łódzkiego powiedział, że chce porozumienia w sprawie działacza. Od prezydenta zażądał przywrócenia go do pracy. – Działacz związkowy jest chroniony prawem – art. 32 Ustawy o Związkach Zawodowych określa, że nie może zostać zwolniony bez zgody organizacji związkowej. Organizacja nie wyraziła zgody, bo widziała nieuczciwość w wystąpieniu pracodawcy. Artykuł 52 to jest ciężkie naruszenie przepisów kodeksu pracy, a tu co? Ujawnienie dokumentów, które nie są danymi osobowymi. Jak można prowadzić działalność związkową nie ujawniając dokumentów? – mówił Krenc.
W przypadku szybkiego braku porozumienia, przewodniczący Solidarności Regionu Ziemi Łódzkiej zapowiada dalszą walkę o Daniela Serwę. – Jeżeli dzisiaj nie będzie sygnału, że prezydent chce przywracać, ja nie mam żadnych hamulców, żeby jutro rozpoczynać postępowanie prokuratorskie o ściganie za działanie uniemożliwiające funkcjonowanie związku zawodowego w Urzędzie Miasta w Radomsku. Nie zamierzam tego odpuścić – nie ukrywa Krenc.
Daniel Serwa, który z powodu zwolnienia lekarskiego, nie był na sesji, otrzymał wypowiedzenie w październiku. Tłumaczył wtedy, że zarzucono mu m.in. upublicznienie listy płac magistrackich urzędników. Listę otrzymał od władz miasta na swój wniosek. Jako szef zakładowej Solidarności, widząc duże rozbieżności w płacach, postanowił ją upublicznić. Zarzuca mu się złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. Daniel Serwa się z tym nie zgadza. Mówi, że na liście nie było żadnych nazwisk. Innego zdania jest prezydent Radomska Jarosław Ferenc, który podpiera się opinią prawną i mówi, że czeka na rozstrzygnięcie sądu pracy w tej sprawie.- W momencie, kiedy ta informacja była kierowana do związków zawodowych, to te wykorzystując informacje do swojej działalności nie były w stanie przypisać wynagrodzeń poszczególnym pracownikom. Natomiast w momencie upublicznienia, pracownicy zaczęli analizować dane. Mamy np. komórki, które mają dwie osoby i tu bez problemu można było zidentyfikować wynagrodzenie poszczególnego pracownika – wyjaśniał wcześniejJan Suwart, sekretarz miasta.
Posłuchaj więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Solidarność walczy o związkowca | audio (m4a) audio (oga) |