Nad dzieckiem przez wiele miesięcy znęcano się fizycznie i psychicznie. Matka uciekła z córeczką z Niemiec do Polski
Pani Aleksandra z Łodzi, po 15 latach pobytu w Niemczech, była zmuszona uciekać z dwójką dzieci do Polski. W ostatnich miesiącach pobytu u naszych zachodnich sąsiadów, ona i jej wówczas 18-miesięczna córka przeżyły koszmar.

Kobieta opowiada, że przez wiele miesięcy znęcano się tam fizycznie i psychicznie nad jej córeczką. Ojciec dziecka to mężczyzna, który ma w Niemczech status uchodźcy. Z córką widywał się sporadycznie, a kontakt nawiązywał tylko wtedy, kiedy potrzebował udowodnić, że się nią zajmuje, bo tylko dzięki temu mógł przedłużać swoje pozwolenie na pobyt.
Spotkania z ojcem miały się odbywać raz w tygodniu przez dwie godziny, ale nigdy nie trwały dłużej niż godzinę. Mimo, iż dziecko ma polskie obywatelstwo i mówi tylko po polsku, podczas spotkań zwracano się do niej tylko po niemiecku lub angielsku. -Po takich spotkaniach dziecko było dwa razy nieprzytomne. Córka nie chciała tych spotkań, bała się, a do kontaktów z ojcem była po prostu zmuszana – wspomina pani Aleksandra. – Zdarzało się, że dla uspokojenia była stawiana na stole, żeby nie mogła zejść; na parapecie w otwartym oknie; albo zamykana w pokoju, żeby nie mogła uciekać. Kiedy zorientowano się, że mam na to wszystko dowody, podczas spotkań córki z ojcem nie pozwalano mi się zbliżać do tego miejsca na odległość mniejszą niż 2 km.
Pani Aleksandra zgłaszała wszystko odpowiednim organom, przez 8 miesięcy walczyła przez sądami, pisała do różnych organizacji. – Nie doczekałam się nawet tego, żeby psycholog dziecięcy przyszedł na spotkanie. Doszło do tego, że pediatra skierował córkę do psychiatry dziecięcego, który bił na alarm i pisał pisma do sądu, aby przerwać te spotkania – opowiada pani Aleksandra. – Byli świadkowie, ale nikt nie reagował. Myślałam, że w Niemczech są szanowane prawa dziecka, ale przekonałam się, że obowiązuje zasada: poprawna polityka migracyjna ponad wszystko. Nawet jeśli deptane są prawa dziecka.
Kiedy nasza rodaczka poprosiła sąd, aby mogła wyjechać do Polski, dowiedziała się, że chyba nie zdaje sobie sprawy z tego co robi. – Musiałem wysłuchiwać obelg, że chcę wywieźć dzieci na dziki wschód do biedy z nędzą. Że córka jest własnością niemiecką, i że nie będę mogła wyjechać.
Po jednym ze spotkań, kiedy dziecko było w bardzo złym stanie, pani Aleksandra tak jak stała zabrała córeczkę, pojechała pod syna i natychmiast przyjechała do Polski. Terazjest oskarżonao uprowadzenia dziecka, a ojciec wystąpił z wnioskiem o zwrot córki. – Szkoda, że nikt się nie zastanawia, co ona czuje – mówi pani Aleksandra. – Nie ma takiej możliwości, aby dziecko było wydane do Niemiec. To byłaby absolutna katastrofa dla całej naszej rodziny.
Nazwa | Plik | Autor |
Uciekła z dzieckiem z Niemiec do Polski | audio (m4a) audio (oga) |
Jedynym miejscem, w którym pani Aleksandrze udzielono wsparcia był konsulat w Kolonii. Tam zdobyła m.in. paszport dla córeczki.
Teraz pani Aleksandra zwróciła się o pomoc do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.Nasz reporter o całej sprawie poinformował m.in. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i konsula Ambasady Polskiej w Kolonii.