Pies rażony prądem w okolicach Sieradza. Wszystko przez zerwaną linię energetyczną
Przez jedną z linii energetycznych zerwanych podczas czwartkowej wichury zginął pies. Mieszkańcy boją się o własne zdrowie, inni czekają, aż do ich domów wróci prąd.

Po przejściu nad regionem orkanu Ksawery, wciąż tysiące gospodarstw nie mają prądu. Pozrywane linie energetyczne i połamane słupy to częsty widok, szczególnie na wsiach. Jakby tego było mało, niektóre z linii nie zostały odłączone od zasilania. Jeden z słuchaczy Radia Łódź spod Sieradza, w sobotnie (7 października) popołudnie dostrzegł martwego psa, który najprawdopodobniej został porażony prądem przez jedną z zerwanych linii leżącą na ziemi.
– To wszystko działo się w miejscowości Stoczki. Zauważyłem tego psa, gdy wracałem do domu. Mieszkańcy byli przekonani, że w tych przewodach nie było prądu. Jeszcze w piątek własnymi rękami przerzucali je, żeby droga była przejezdna – opowiada pan Michał.
Jak się okazało w kablach mógł płynąć prąd. Pomyłka przy odłączeniu linii kosztowała życie psa.
– Co jednak, gdyby tam znajdowało się dziecko – pytał nasz słuchacz, który nie krył rozżalenia.
Nazwa | Plik | Autor |
Pies rażony prądem .mp3 | audio (m4a) audio (oga) | |
Brak prądu w Michałowie.mp3 | audio (m4a) audio (oga) |
Jak dodają inni poszkodowani mieszkańcy, dzwoniący do naszej redakcji, od czwartkowej wichury ciężko jest się dodzwonić do PGE. Pani Iwona matka dwójki dzieci z Michałowa pod Zduńską Wolą, od czwartku (4 października) nie ma prądu.
– Wiąże się to z tym, że nie mamy również ciepłej wody, nie działa nam lodówka i nie mamy ogrzewania. Znajomi polecili nam zakupić agregat prądotwórczy ale takich urządzeń nie ma w całej Zduńskiej Woli, a nawet Łodzi. Nam udało się pożyczyć taki sprzęt z Aleksandrowa Łódzkiego, gdyby nie to, to nie mielibyśmy nawet ogrzewania – mówi pani Iwona.
Kobieta przyznaje, że dodzwonienie się do energetyków graniczy z cudem.
– Próbowaliśmy się dodzwonić oficjalnie, jednak nikt nie odbierał. Mamy znajomego, który jest energetykiem, przyjechał do nas, sprawdził, co się dzieje i przyznał, że prąd będziemy mieli najwcześniej po niedzieli (8 października). Nie powiedział jednak dokładnie, w który dzień – dodała pani Iwona.
W podobnej sytuacji jest kilka tysięcy osób z regionu nadwarciańskiego. My również próbowaliśmy się skontaktować w tej sprawie z rzecznikiem PGE, niestety bezskutecznie.