Różnica klas w piątkowym (22 września) meczu była widoczna już od pierwszych minut meczu. – – To nie tak miało wyglądać. Miałyśmy pokazać trochę swojej młodości. To się nie udało szczególnie w pierwszej połowy. Artego narzuciło swój styl grania, obnażyło wszelkie nasze niedociągnięcia w obronie. Ich wysokie zawodniczki bardzo często zostawały same pod koszem, a my nie wiedziałyśmy co robić – przyznała Roksana Schmidt, dla której był to powrót do zespołu.

W głównej mierze o porażce zadecydowała postawa rezerwowych. Te z Bydgoszczy zdobyły 44 punkty. Zmienniczki u gospodyń nie trafiły nawet raz. – Porównanie jest druzgocące i świadczy o różnicy klas między zespołami – nie ukrywał trener Dariusz Raczyński.

Przy porównaniu rezerwowych trzeba jednak zauważyć, że w Widzewie tak naprawdę wystąpiły tylko dwie – Wiktoria Zapart i Adriana Kopciuch. Trzecia – Wiktoria Stępień – na parkiecie przebywała niespełna trzy minuty. – Stworzyliśmy zespół na taką miarę, jak mogliśmy. Nasze cele są zupełnie inne. W takich meczach będziemy się starać zdobywać doświadczenie – wyjaśnił Raczyński.

Mimo to, taki wynik nie przynosi chluby drużynie. Zawodniczki mają tego świadomość. -Taka porażka to wstyd – dodała na koniec Schmidt, do której nie można mieć większych pretensji. Przy 50-procentowej skuteczności rzutów z gry zdobyła ona 20 punktów. Na minus trzeba jej zaliczyć sześć strat.

Kolejne spotkanie nie będzie łatwiejsze, bo widzewianki czeka wyjazd do hali wicemistrzyń Polski – Wisły Can-Pack Kraków.