Wszczęto prokuratorskie postępowanie w sprawie tragedii z udziałem harcerzy. Czy można jej było uniknąć?
Prokuratury – Okręgowa w Słupsku i Rejonowa w Chojnicach wszczęły śledztwa w sprawie wydarzeń w Suszku. W nocy z piątku na sobotę nawałnica zniszczyła tam obóz harcerski. Zginęły dwie kilkunastoletnie harcerki, a prawie 40 osób zostało rannych.

Rozpoczęte przez policję i prokuraturę śledztwo dotyczące tragedii w Suszku ma wykazać, czy możliwe było uniknięcie skutków nawałnicy.
Z pierwszych ocen mistrzów sztuki przetrwania wynika, że kataklizm znacznie przewyższał wcześniejsze ostrzeżenia.
Łódzki instruktor surwiwalu Bartosz Janik, który spotykał się z takimi warunkami atmosferycznymi w czasie prowadzenia obozu mówi, że bezpieczeństwo zależy od trafnych decyzji komendanta i sprawnego wykonywania rozkazów przez uczestników obozu. – Trzy razy zdarzało się, że obozy stały w środku lasu, i że ewakuowaliśmy się do pobliskiej wioski i zawsze była to nasza decyzja. Naturalne, że wiatrołomy się zdarzają i nie wiem czy dało się tego uniknąć. Jeżeli ktoś by reagował szybko, to jasne, ze można dużo zrobić. Jeżeli to był środek nocy i nawałnica, nie wiem, czy ja bym zareagował wystarczająco szybko, żeby wszystko było dobrze, a mam, według mnie, duże doświadczenie – dodaje.
Według Bartosza Janika, harcerstwo, jako organizacja paramilitarna musi być podobnie sterowana i wytrenowana w karności i wykonywaniu rozkazów jak wojsko. Od tego bezpośrednio może zależeć życie uczestników w czasie występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Czytaj także:
Tragedia w Suszku. Harcerze wrócili do Łodzi
Tragedia w Suszku. Nie żyją harcerze z Łodzi
Prokurator Jacek Korycki z Prokuratury Okręgowej w Słupsku powiedział TVPInfo, że śledztwo będzie obejmowało trzy wątki. Pierwszy to sprawa ewentualnego nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch kilkunastolatek. Drugi wątek będzie dotyczył narażenia życia i zdrowia poszkodowanych osób. Trzeci wątek dotyczy uszkodzeń ciała tych osób, które są hospitalizowane.
Prokurator Jacek Korycki poinformował, że śledztwo toczy się “w sprawie”, nikomu nie przedstawiono zarzutów. Rozpoczęto już przesłuchania świadków, które mają dać odpowiedź, między innymi na pytanie, czy organizatorzy obozu odpowiednio zadbali o bezpieczeństwo uczestników.
Korycki dodał, że policja i prokuratura od soboty pracują nad sprawą. W sobotę w ramach wstępnych czynności przeprowadzono m.in. oględziny miejsca zdarzenia.
Rzecznik poinformował, że jedna z dziewczynek zginęła w namiocie, na który upadło drzewo, druga z kolei zginęła (także przygnieciona przez drzewo) poza namiotem na terenie obozowiska.
Obóz harcerski w Suszku został kompletnie zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa w efekcie nawałnic, które przeszły nad województwem pomorskim w nocy z piątku na sobotę.
Harcerze porządkują teren po zniszczonym obozie w Suszku
IAR/PAP