Koniec okupacji sali obrad łódzkiej Rady Miejskiej. Rozmowy na temat podwyżek czynszów będą kontynuowane
Mieszkańcy lokali komunalnych, którzy protestują przeciwko podwyżce czynszów, przez kilka godzin okupowali w środę salę obrad łódzkiej Rady Miejskiej. Wcześniej – uzbrojeni w trąbki, pieczarki i bańki mydlane – próbowali zablokować sesję. Chwilę przed północą wyszli z zaproszeniem na kolejną turę rozmów w czwartkowe popołudnie.
Po długich negocjacjach udało się podpisać porozumienie przygotowane przez mieszkańców.Prowadzone rozmowy mają dotyczyć czterech podstawowych tematów:
Protestujący pojawili się najpierw na sesji Rady Miejskiej, próbując zakółcić obrady radnych. Później zdecydowali się na zaostrzenie fermy protestu. Trzy osoby wróciły na salę zabierając ze sobą śpiwory, które rozłożyli obok ławek.- Opuścimy budynek dopiero wtedy, kiedy władze Łodzi pójdą na ustępstwa w sprawie podwyżek czynszów w lokalach komunalnych – zapowiadał jeden z protestujących, Piotr Nowakowski – Czekamy na rozsądne propozycje. Wysunęliśmy wiele możliwości, ale miasto na nic się nie zgadza. Stoją murem za tym, co uchwalili.
Razem z protestującymi na sali byliradni Prawa i Sprawiedliwości. – Ci państwo kolejni raz zostali przyparci do muru. Władze Łodzi niczego im nie proponują, a powinny przyjść i rozmawiać – podkreślał radny Kamil Jeziorski.
Po kilku godzinach doosób okupujących salę łódzkiej Rady Miejskiej dołączyło kolejnych trzech protestujących. Tomasz Pietrasiak z łódzkiej straży miejskiej mówił, że nie ma podstaw do usunięcia kogokolwiek z budynku Urzędu. – Trudno powiedzieć, jak protest będzie się toczył. Emocje grają pierwszoplanową rolę. Nikt nie chcenikogo wyprowadzać – podkreślał.
Późnym wieczorem na rozmowę z protestującymi przybył wiceprezydent Krzysztof Piątkowski, odpowiedzialny za lokale komunalne. Zapewnił, że w czwartek po południuzostanie zorganizowane spotkanie z władzami miasta. Poprosił też protestujących o powrót do domów. Mieszkańcy przez kilkanaścieminut rozmawiali za zamkniętymi drzwiami. Ostatecznie, po podpisaniu porozumienia, zgodzili się na propozycję wiceprezydenta.
Protesty mieszkańców rozpoczęły się już w ciągu dnia. Mieszkańcy zjawili się na sesji Rady Miejskiej, chcąc w ten sposób wyrazić swoje niezadowolenie.
W proteście początkowo uczestniczyło 10 osób. W kuluarach rozdawali radnym pieczarki, jako symbol grzybów na ścianach za które – jak mówią – muszą coraz więcej płacić.
Nazwa | Plik | Autor |
Sesja zablokowana | audio (m4a) audio (oga) |
Protestujący puszczali też bańki mydlane, rozpraszając uwagę radnych.
Przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak początkowo ignorował gwizdy i hałas tworzony przez protestujących lokatorów mieszkań komunalnych. To wzbudziło jednak sprzeciw radnych. – Na salę dotarło 10 osób uzbrojonych w trąbki i tuby, czyli wszystko czym można zrobić hałas. Uniemożliwione byłoprowadzenie obrad, a straż miejska nawet nie próbowała sobie z tym poradzić. To jest niestety smutny dzień łódzkiego samorządu i kompromitacja straży miejskiej – podkreślał Maciej Rakowski z SLD.
Z kolei zdaniem radnego PiS, Marcina Zalewskiego odpowiedzialność za chaos podczas obrad Rady Miejskiejponosi prezydent miasta. – Bo to właśnie prezydentnie potrafił się porozumieć z mieszkańcami w sprawie podniesienia stawki czynszu.
Do ostatniego protestuokupacyjnego w łódzkiej Radzie Miejskiej doszło 7 lat temu. Wówczas Marek Żydowicz igrupa kilkudziesięciu osób przez tydzień pozostawała na sali obrad domagając się zgody radnych na budowę w Łodzi Camerimage Łódź Center wg projektu Franka Gehergo.
Maciej Trojanowski, Marcin Żychliński