Sąd przed pierwszym dzwonkiem. Nie ma porozumienia w sprawie reformy oświaty w Łodzi
Gimnazja będą wygaszane, ale nie powstaną nowe szkoły. Sprawa uwag łódzkiego kuratora oświaty do zaproponowanej przez magistrat siatki szkół trafi do sądu administracyjnego. Tak zdecydowali radni podczas środowej sesji Rady Miejskiej.
Zdaniem wiceprezydenta Łodzi Tomasza Treli winę za taką sytuację ponosi kurator. – Miał czas, żeby zmienić swoją opinię. Postanowił tego nie zrobić, wypowiadając się tym samym przeciwko mieszkańcom Łodzi, którzy w consensusie przyjęli nową siatkę szkół. Będziemy zatem powoływać szkoły w zwykłym trybie.
Z kolei zdaniem radnego klubu PiS Tomasza Głowackiego skierowanie sprawy do sądu to efekt polityki wiceprezydenta Treli i to on ponosi odpowiedzialność za najgorszy scenariusz wprowadzenia reformy oświaty w Łodzi. – Pan prezydent założył sobie, że będzie takim ogólnopolskim przeciwnikiem tej reformy, swoistym edukacyjnym “anty-PiS-em”. Widać, że brnie w to konsekwentnie, nawet jeśli jego działania przynoszą szkodę łódzkim dzieciom.
Spór pomiędzy władzami Łodzi a kuratorem oświaty toczy kilka szkół podstawowych. Zdaniem kuratora Grzegorza Wierzchowskiegopowinny one uzupełnić siatkę szkół zaproponowaną przez miasto. To jednak – według wiceprezydenta Treli – opinia nie podparta realnymi potrzebami, a kurator zgłaszając swoje uwagi ingerował w kompetencje radnych.
O porozumienie w sprawie łódzkiej sieci szkół zaapelowała podczas sesji Solidarność oświaty. Zdaniem związkowców skierowanie sprawy do sądu jest najgorszym rozwiązaniem. – Administracja straci miejsca pracy, nawet 39 placówek może pozostać bez uczniów – mówił Roman Laskowski z Solidarności.
W sprawie konfliktu wokół łódzkiej siatki szkół, z prezydent miasta Hanną Zdanowską chciała się spotkać minister edukacji, Anna Zalewska. – Prezydent ograniczyła się do spotkania złódzkim kuratorem i zaapelowała aby jeszcze raz przemyślał swoją opinię – wyjaśniał rzecznik prezydenta Marcin Masłowski.