Afera w Atlas Arenie. Prezes nie przyznaje się do winy
Prezes łódzkiej Atlas Areny Krzysztof Maciaszczyk, który jest oskarżony o działalność na szkodę spółki, nie przyznaje się do winy.

Prezesowi Maciaszczykowi prokuratura z Gorzowa Wielkopolskiego zarzuca nadużycie uprawnień i wyrządzenie szkody majątkowej zarządzanej spółce. Chodzi o nieodpłatne rozdawanie wejściówek na imprezy w Atlas Arenie, przez co spółka nie uzyskiwała całego przychodu ze sprzedaży biletów – tak wynika z aktu oskarżenia, który przedstawiła prokurator Halina Mikołajczyk, z gorzowskiej prokuratury.
Prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu nie przyznaje się do winy i zgodził się dziś odpowiadać jedynie na pytania obrońcy. Jego wcześniejsze wyjaśnienia odczytał Sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi, Ryszard Lebioda. Wynika z nich, że prezes Maciaszczyk wiedział o procederze przekazywania biletów i jego zdaniem była to dobra praktyka, gdyż wiele wydarzeń nie cieszyło się dużym zainteresowaniem i nie należało, ze względu na wizerunek spółki, pozostawiać pustych miejsc w loży VIP. Według prezesa Atlas Areny, odpowiedzialny za bezpłatne wejściówki, w ówczesnym czasie był Sebastian Tylman. Wspólnie z Maciaszczykiem, obaj mieli podjąć decyzję o przekazywaniu biletów, których do ostatniej chwili nie udało się sprzedać. Przywołany przez prezesa Maciaszczyka Sebastian Tylman, poproszony o komentarz, krótko odniósł się do jego słów – “Pan Maciaszczyk jako oskarżony ma prawo do obrony, niestety jego wypowiedzi mogą nosić znamiona naruszenia dóbr osobistych”. Tylman zapowiedział, że zgłosi się w tej sprawie do kancelarii prawnej.
W przerwie podczas rozprawy, zapytałem Krzysztofa Maciaszczyka jak odnosi się do zarzutów przedstawionych przez prokuraturę oraz do sytuacji w jakie znalazł się po wysunięciu oskarżeń. Prezes Atlas Areny twierdzi, że jest niewinny, ale nic więcej nie chciał powiedzieć, gdyż proces trwa i całą swoją uwagę poświęca na wyjaśnienie wszystkich okoliczności.
Prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu wyjaśniał, że bilety na wydarzenia w Atlas Arenie przekazywane między innymi wysoko postawionym urzędnikom magistratu były elementem umowy dzierżawy podpisanej przez spółkę z miastem. Wskazywał też, że taka praktyka była prowadzona jeszcze zanim on objął funkcję prezesa. Krzysztof Maciaszczyk podkreślał, że wszystkie podejmowane przez niego działania miały i mają na celu dobro finansowe spółki, którą zarządza.
Na sali, oprócz oskarżonego prezesa, nie stawił się żaden przedstawiciel spółki Miejskiej Areny Kultury i Sportu.
Za to jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy, przed budynkiem Sądu Okręgowego w Łodzi, specjalną konferencję prasową zwołali łódzcy radni i politycy Prawa i Sprawiedliwości. Ich zdaniem niejasna sytuacja w tak dużej miejskiej instytucji jak Atlas Arena, to kolejny argument za wprowadzeniem ograniczenia kadencyjności samorządu, który w Łodzi miałby nie radzić sobie z zarządzaniem miejskich spółek. Mówili o tym radni miejscy PiS Łukasz Magin i Łukasz Jeziorski oraz przewodniczący klubu radnych PiS w Sejmiku Województwa Łódzkiego Piotr Adamczyk.
Władze miasta w jasny sposób już wcześniej odniosły się do oskarżeń wobec prezesa Atlas Areny – Krzysztof Maciaszczyk pozostał na swoim stanowisku, nie został zawieszony, a jego praca jest dobrze oceniana. Zarzutami wobec Maciaszczyka od samegopoczątku zaskoczeni byli urzędnicy łódzkiego magistratu. Według nich w czerwcu 2009 roku zawarto umowę dzierżawy, z której wynikało, że “obowiązkiem spółki zarządzającej Atlas Areną było udostępnianie przedmiotu dzierżawy w trybie indywidualnych uzgodnień, zarówno miastu, jak i podmiotom prowadzącym działalność sportową lub kulturalną”. Oznacza to, że wejściówki mogły być właśnie przedmiotem dzierżawy, a więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Gorzowska prokuratura jest jednak innego zdania. Jeśli sąd uzna zarzuty prokuratury za zasadne, to za działanie na szkodę miejskiej spółki, oskarżonemu grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
ZDJĘCIA, NAGRANIA VIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |