Arcybiskup żegna się z Łodzią. Marek Jędraszewski dla Radia Łódź
Gościem Radia Łódź był arcybiskup metropolita łódzki Marek Jędraszewski.

Czy Ekscelencja oswoił się już z myślą, że niebawem trzeba będzie wyjechać do Krakowa?
Jest to oswajanie etapowe. Jestem teraz na etapie pakowania książek i innych rzeczy. To jest dość trudny obraz, biblijniemożna powiedzieć brzydota spustoszenia To właściwie stawia mnie wobec sytuacji, w której muszę zmierzyć się wprost z tym, że w poniedziałek przyjdzie mi opuścić Łódź.
Kiedy dowiedzieliśmy się o nominacji Księdza Arcybiskupa, pojawiły się komentarze, że jest to swego rodzaju awans. Czy można to przeniesienie do Krakowa rozpatrywać w kategoriach awansu, czy to jest po prostu posługa w innym miejscu?
Bardzo rzadko się zdarza, żeby metropolita z jakiejś metropolii przechodził na inną metropolię. To jest dość wyjątkowa sytuacja. Bardziej traktowałbym to w kategoriach pewnej wyjątkowości niż awansu, bo nie jest to dobre słowo. Chociaż prawdą jest, że Kraków cieszy się jako miasto, ale i jako archidiecezja ogromnym prestiżem, co jest związane z historią naszego kraju i historią Kościoła w Polsce. I to niemal od samych początków.
Początki Kościoła, państwa i narodu polskiego są związane z Wielkopolską – z Poznaniem, Gnieznem, chrztem Mieszka w 966 roku. Praktycznie do najazdu Brzetysława i reakcji pogańskiej w latach 1036-38, Wielkopolska była centrum Państwa Piastów. Kiedy Kazimierz Odnowiciel wracał do Polski, mimo że kuszono go wielkimi dostojeństwami w Cesarstwie Niemieckim, wrócił tam, gdzie była katedra, gdzie było dobrze zorganizowane jeszcze Państwo Polskie, czyli do Krakowa. To Kraków był stolicą Polski aż do 1596 roku. Stolica została przeniesiona do Warszawy, ale i tak na Wawelu koronowano królów, tam znajdują się ich grobowce. Oprócz tego Kraków jest też stolicą duchową, miejscem pochówku polskich wieszczów, także tych, którzy dobijali się o polską niepodległość – myślę tu zwłaszcza o marszałku Piłsudskim, a potem tych, którzy walczyli o Polskę w czasie II Wojny Światowej, jak generał Sikorski. Na koniec myślę o tych, którzy starali się pamiętać o tych najbardziej chlubnych czy tragicznych kartach dawnej i współczesnej i historii Polski. Symboliczna, ale i bardzo znacząca jest obecność prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej prof. Lecha Kaczyńskiego wraz z małżonką, którzy udali się do Smoleńska, aby uczcić tragedię polskich oficerów zamordowanych w Katyniu w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Kraków to również środowiska artystyczne i akademickie. Czy mamy się spodziewać, że “Dialogi w katedrze, które właśnie w Łodzi miały swój początek, będą kontynuowane w Krakowie? Może “Dialogi na Wawelu?
Byłoby to bardzo ładne kontynuować tę tradycję. Zobaczymy, na ile sam Kraków będzie na to otwarty i tę propozycję przyjmie, ale chciałbym z nią wystąpić. Czy Katedra Wawelska jest najlepszym miejscem na tego rodzaju spotkania? Sądzę, że niekoniecznie. To jest mała katedra, dużo mniejsza niż nasza łódzka, ponadto kontakt wzrokowy z tymi, którzy by się tam znajdowali jest dużo trudniejszy niż tutaj w Łodzi. Natomiast są inne bardzo ważne miejsca akademickiego życia katolickiego w Krakowie, chociażby kościół św. Anny, kościół akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, być może inny kościół znaczący dla Krakowa na pewno byłby wspaniałym miejscem, żeby “Dialogi kontynuować.
W Łodzi spędził Ksiądz Arcybiskup ponad cztery lata. To wydaje się niewiele czasu. Jak Ekscelencja patrzy na ten okres w swoim życiu?
Rzeczywiście to nie jest wiele lat, ale nawet gdybym został do osiągnięcia czasu emerytury, to i tak nie byłoby to wiele, bo raptem dwanaście. Kiedy przyjeżdżałem ponad cztery lata temu tutaj do Łodzi, miałem świadomość, że ja sobie tutaj pomnika nie wystawię, najwyżej zrobię coś, co będzie dobrym przedpolem dla mojego następcy. Okazało się, że nie dwanaście lat tylko trochę więcej niż cztery, a jednak to był okres bardzo ważny dla mnie osobiście i mam nadzieję, że także dla mieszkańców Łodzi i archidiecezji łódzkiej. Zresztą, spotkania opłatkowe przed świętami, jak również te, które odbywają się teraz, wskazują, że ze strony bardzo wielu ludzi ze środowisk akademickich, ale także tych prostych wiernych spotykam się z wyrazami żalu, że stąd odchodzę. I w jakiejś mierze ten żal rozumiem. Ja też z żalem odchodzę.
To mógł być ważny okres również dlatego, że skumulowały się szczególnie w tym ostatnim roku istotne wydarzenia w Kościele w Polsce, ale mam też na myśli Jubileusz Miłosierdzia. Ten ostatni rok był chyba ważny dla całego Kościoła.
Rzeczywiście, można powiedzieć, że 2016 był rokiem szczególnym dla dziejów, dla sposobu, w jaki urzeczywistniał się Kościół Katolicki w Polsce. 1050. rocznica Chrztu, Jubileusz Miłosierdzia, Światowe Dni Młodzieży, wizyta Ojca Świętego. Także te nasze, rozbudowane bardziej niż w innych diecezjach obchody 1050-lecia Chrztu, gdzie staraliśmy się wskazać na różne bardzo ważne elementy tego, co stanowi naszą tradycję chrześcijańską i dzieje Kościoła w Polsce. Robiliśmy to w wymiarze maryjnym poprzez uroczystości w Łasku. Potem poprzez wymiary państwowotwórcze i obchody w Piotrkowie Trybunalskim. Potem Eucharystia i znowu Chrzest poprzez obchody Święta Eucharystii z udziałem kardynała Duki. Dalej wymiar caritas w mieście, które zostało dotknięte bardzo boleśnie przemianami przełomu lat 80. i 90., w Tomaszowie Mazowieckim. I na koniec wymiar martyrium, zawsze obecny w dziejach Kościoła, ale bardzo dramatycznie zaznaczony 75 lat temu, kiedy to urzędnicy Niemiec hitlerowskich aresztowali w archidiecezjach łódzkiej, częstochowskiej, poznańskiej i włocławskiej kilkuset księży, osadzili ich w Konstantynowie Łódzkim, a potem wywieźli do obozu koncentracyjnego w Dachau. Bardzo wielu nie powróciło już stamtąd. Trzeba pamiętać o ich świadectwie wiary i miłości do ojczyzny.
Skoro podsumowujemy ostatnie cztery lata, chciałabym zapytać jeszcze o kontakty i współpracę ze środowiskami ekumenicznymi w Łodzi. Początki były bardzo trudne, bo kontrowersyjnie została przyjęta decyzja o rezygnacji z “Ekumenicznej Drogi Krzyżowej, która dla wielu była symbolem wielowyznaniowej Łodzi. Jak ta współpraca układała się przez kolejne lata?
Myślę, że trzeba oddzielić tutaj pewien wymiar medialny od tego, co rzeczywiście się wtedy wydarzyło i co dzieje się obecnie. Chciałem podnieść wymiar tej wspólnej drogi krzyżowej, bo organizowało ją duszpasterstwo akademickie – chciałem, żeby to robiła kuria, żebym mógł osobiście zaprosić wszystkich do udziału w tej drodze. I to jeszcze w drodze rozumianej stricte biblijnie, a więc w odniesieniu do samych źródeł tego, co mimo podziałów łączy chrześcijan. To nie znalazło się z pełnym zrozumieniem. Chyba najbardziej rozumiał mnie arcybiskup Szymon, który napisał, że podziela i rozumie wagę tego wydarzenia, ale prawosławni inaczej obchodzą Wielki Post, mają swoje nabożeństwa, dlatego nie weźmie udziału w tej drodze krzyżowej, zresztą nie uczestniczył w niej też wcześniej. Następnego roku, kiedy ponownie zwróciłem się z zaproszeniem do wzięcia udziału, okazało się, że także przedstawiciele innych wyznań stwierdzili, że to jest nasze, katolickie nabożeństwo, oni obchodzą ten czas inaczej. Stąd takie zdystansowanie się. Chodziło mi także o to, żeby to nabożeństwo nie miało miejsca w Wielki Piątek, kiedy w kościołach odbywają się nabożeństwa związane z tym dniem. Chciałem, żeby to było tydzień wcześniej, żeby jedno na drugie się nie nakładało. Wyszło jak wyszło. Natomiast ostatnie spotkanie w katedrze, zakończone w gmachu kurii wspaniałą wieczerzą, świadczy o tym, że pomiędzy nami osobiście nawiązały się bardzo serdeczne więzi. Zwłaszcza między arcybiskupem Szymonem, biskupem Janem Cieślarem, biskupem Markiem Izdebskim, ale także biskupem będącym głową Kościoła Mariawickiego. Zaprosiłem ich na ingres do Krakowa i myślę, że ich obecność będzie bardzo znaczącym akcentem ekumenicznym.
Wspomniane spotkanie odbyło się w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Dokładnie tak. Zresztą, wtedy też w naszej katedrze zostałem zaproszony do tego, abym wziął udział w dniu ekumenicznym obchodzonym w cerkwi prawosławnej w najbliższą sobotę, 21 stycznia. Proszę sobie wyobrazić, że będzie to mój ostatni akt jako arcybiskupa metropolity łódzkiego – właśnie akt ekumeniczny. Arcybiskup Szymon poprosił, abym wtedy wygłosił homilię i będzie to pełna wdzięczności odpowiedź za to, że zechciał wygłosić homilię podczas mszy świętej w katedrze katolickiej.
Nie znamy jeszcze następcy Księdza Arcybiskupa, właściwie nie wiadomo nawet, kiedy możemy go poznać. Czy archidiecezja łódzka jest miejscem, które stanowi wyzwanie dla jej nowego zwierzchnika? W statystykach nigdy nie byliśmy na wyżynach, na przykład jeśli chodzi o liczbę wiernych, którzy regularnie chodzą do kościoła.
Mówiąc o archidiecezji łódzkiej, trzeba wyraźnie wskazać zasadniczą różnicę między Łodzią i aglomeracją łódzką a miejscowościami, które znajdują się poza tą aglomeracją. Takie miasta jak Bełchatów, Tomaszów Mazowiecki czy Piotrków Trybunalski, jeśli chodzi o statystykę, nie odbiegają zbytnio od średniej polskiej. Natomiast niewątpliwie jest dramatycznie, jeśli chodzi o samą Łódź i okoliczne miejscowości, ale to wynika z pewnej niedobrej tradycji, która jest następstwem tego, jak ciężko pracowały tutaj kobiety. Jeszcze do końca lat 80., nawet trochę później istniały tu tzw. “żłobki tygodniowe. Kobiety oddawały swoje dzieci w poniedziałek i odbierały je w sobotę. Pracowały na trzy zmiany, praktycznie nie było ich w domu, a jeśli wreszcie w niedzielę mogły tam być, to czekało je sprzątanie, pranie, prasowanie, wszystkie rzeczy niezbędne do tego, aby dom funkcjonował. Jak tu się dziwić, że te kobiety nie miały ani czasu, ani siły pójść do kościoła? To jest to wielkie, niedobre dziedzictwo całych dziesięcioleci składających się na historię Łodzi. Łodzianie w dużej mierze przyzwyczaili się do tego, że można niedzielę świętować bez udziału we mszy świętej.
Jeżeli spojrzymy statystycznie na to, jak duży jest procent osób przyjmujących księdza na kolędę (50, czasem więcej), to wcale nie wynika z tego, że Łódź jest miastem wrogim Kościołowi. Danymi statystycznymi można żonglować tak, aby dały argumenty na jedną lub na drugą stronę. Nie chcę przez to powiedzieć, że w Łodzi pod względem religijnym jest dobrze. Nie jest. Ale najnowsze dane wskazują, że jeśli chodzi o 2016 rok Łódź i archidiecezja łódzka mogą się pochwalić dość wyraźnym wzrostem liczby dominicantes, czyli tych, którzy chodzą co niedzielę na mszę świętą. To jest coś, co może budzić nadzieję także na przyszłość. Myślę, że przeżycia ubiegłego roku, także Światowych Dni Młodzieży, pokazały wielu ludziom, jak wspaniały i pełen życia jest Kościół. Jak wiele wspaniałych rzeczy inicjuje i jak to przekłada się potem na codzienność. Myślę zwłaszcza o ludziach, którzy przyjęli gości podczas Światowych Dni Młodzieży w ramach dni diecezjalnych. Spotkałem się z takimi ludźmi w Łodzi, Pabianicach i Bełchatowie. Ich wspomnienia były niezwykle budujące. Ze wzruszeniem mówili, jak pięknie było gościć młodych ludzi z innych stron świata i jak wiele sami zyskali, przyjmując tych młodych. Po raz kolejny sprawdziło się staropolskie powiedzenie “Gość w dom, Bóg w dom. Ci młodzi ludzie, którzy przychodzili jako goście, przynieśli im Pana Boga.
Myślę, że jest na czym budować, z nadzieją, że będzie lepiej. To niewątpliwie zadanie przed nowym arcybiskupem, który – jak to zwykle powinno być – podejmuje to, co już się dobrego udało uczynić. Z drugiej strony na pewno jest szansa, że swoją osobowością i wrażliwością duszpasterską wniesie coś nowego.
Wartoprzeczytać
Dziękuję za rozmowę, życzę wszystkiego dobrego w nowym miejscu posługi. Mamy nadzieję, że Ksiądz Arcybiskup nie zapomni o Łodzi.
O Łodzi nie da się zapomnieć. Z pewnością przyjdzie mi jeszcze przejechać przez Łódź, może się tu zatrzymać w drodze z Krakowa do Poznania. Zawsze to będą chwile, które będą wzbudzały miłe myśli i wspomnienia.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Rozmowa z abp. Markiem Jędraszewskim | audio (m4a) audio (oga) |
ZDJĘCIA, NAGRANIA VIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |