Ratownicy medyczni boją się utraty miejsc pracy
Ministerstwo Zdrowia zapowiada wielkie zmiany w ratownictwie medycznym. Pozostać mają tylko publiczne placówki, a tych prywatnych jest niemal połowa. Do premier Beaty Szydło trafiła petycja od pracowników.

Około dwóch tysięcy podpisów widnieje nad petycją pracowników Falck Medycyna, która trafiła do premier Beaty Szydło. Falck to firma, która w województwie łódzkim ma dziewięć z dwudziestu rejonów operacyjnych.
– Inicjatywa petycji pohodzi od pracowników. Nie podobają nam się zmiany. Nie ma żadnych badań, które wskazywałyby, że podmioty niepubliczne wykonują swoje zadania gorzej. Dla pacjenta nie ma znaczenia jaka karetka przyjedzie. Istotne jest, żeby jej zespół był fachowy, a pomoc przyszła szybko – mówi Wojciech Jóźwiak, rzecznik prasowy firmy.
Choć Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że dla ratowników w prywatnych placówek nie zabraknie miejsc pracy, ci boją się o to, jak również o ewentualne warunki nowego zatrudnienia. Obawy wyrażają też włodarze firmy. – Zainwestwaliśmy na polskim rynku wiele środków, wprowadziliśmy innowacyjne rozwiązania, które stały się już standardem. Zastanawia nas, dlaczego nagle, z powodów ideologicznych staliśmy się gorsi, niepotrzebni – przyznaje Jóźwiak.
Pracownicy jak i włodarze firmy liczą na to, że zostaną zaproszeni do rozmów nad sytuacją ratownictwa medycznego. Podobna sytuacja jak w województwie łódzkim jest w całej Polsce.
Posłuchaj pełnej rozmowy z Wojciechem Jóźwiakiem, rzecznikiem Falck Medycyna:
Nazwa | Plik | Autor |
Wojciech Jóźwiak, rzecznik prasowy Falck Medycyna | audio (m4a) audio (oga) |