Firma Mateusza Kijowskiego otrzymywała pieniądze od KOD
Do firmy prowadzonej przez Mateusza Kijowskiego trafiło minimum 90 tysięcy złotych ze zbiórek prowadzonych przez Komitet Obrony Demokracji – podaje “Rzeczpospolita” na swojej stronie internetowej. Gazeta informuje, że dotarła do faktur, które wystawił Kijowski. “Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej dla KOD-u (…). Atak na mnie traktuję jako kolejną prowokację” – odpowiada lider Komitetu.
“Rzeczpospolita” ustaliła, że w sumie Komitet Obrony Demokracji dokonał na konto firmy swojego lidera sześciu przelewów – każdy był na identyczną kwotę 15 190,50 złotych brutto.
Mateusz Kijowski potwierdził gazecie, że faktury są autentyczne. Były one wystawiane za usługi informatyczne, które miała świadczyć firma Kijowskiego. “Rzeczpospolita” przypomina, że Mateusz Kijowski twierdził wcześniej, że za pracę na rzecz KOD nie pobiera wynagrodzenia.
Lider KOD wraz żoną prowadzą od 2014 roku firmę MKM-Studio. Kijowski jest jej prezesem, a jego małżonka – członkiem zarządu i należy do niej 95 procent udziałów. Pozostałe 5 procent należy do Kijowskiego.
W reakcji na artykuł “Rzeczpospolitej” Mateusz Kijowski opublikował na Facebooku oświadczeniew tej sprawie.
Zanim w moim życiu zdarzył się KOD pracowałem jako informatyk. Jak każdy wniosłem do ruchu swoje doświadczenia, umiejętności i zawód. KOD wypełnił niemal całe moje życie, dzień dzieliłem pomiędzy KOD-em na ulicy, a KOD-em w komputerze.
Od samego początku dla KOD-u najważniejsza była jego internetowa sprawność i bezpieczeństwo. Moja spółka zaczęła świadczyć usługi na rzecz ruchu. Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy. Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej dla KOD-u. Być może zabrakło mi doświadczenia i ostrożności, ale zaręczam że nie ma w tej sprawie nieuczciwości. Błędem było pewnie połączenie ról lidera i usługodawcy dla KOD. Ale z każdej z tych ról wywiązałem się uczciwie.
Atak na mnie traktuję jako kolejną prowokację. W ciągu 13 miesięcy działania KOD-u rzekomo miałem na komputerze zdjęcia pedofilskie i miałem uczestniczyć aferze korupcyjnej w PZU. Zostało wyjaśnione, że oba te zarzuty były nieprawdziwe. Teraz jednocześnie wiele redakcji dostało dokumenty i na ich podstawie dokonuje pochopnych ocen.
Nieprzypadkowo materiały zostały upublicznione w momencie rozpoczęcia cyklu wyborczego w KOD-zie. Zapewne z intencją, by zaszkodzić i KOD-owi. Wierzę, że będzie inaczej, że zbliżające się wybory w KOD-zie w demokratyczny sposób zweryfikują mój mandat do pełnienia obowiązków przewodniczącego.
Mateusz Kijowski
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/”Rzeczpospolita”/Twitter/dwi/wkrz